Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 05.08.2009 21:02
Kwiecieńka - nie wiem, czy ten ktoś ma rację, czy nie, natomiast środowisko portalowe znam i wiem, że to własnie w internecie najłatwiej ludziom przychodzi wbijać szpile pod pozorem anonimowości. dlatego z dużą dozą sceptycyzmu patrzę na tego typu komentarze o konkretnych osobach, nie tylko o wierszach:
I tak Sendecki obłapiał się z Podsiadłem, Koheler z Baranem, z boku zapijaczonym głosem włączał się do rozmowy Świetlicki (ze swoim manifestem październikowym anno domini 1997). Takich spotkań widziałem wiele, w bardzo różnych zestawach czóle się o siebie czołem wspierających.
Naturalnie brzmiały wówczas głosa o roli poezji, jej miejsca w społeczeństwie i współczesnej kulturze, pytano kim jest poeta i czy jeszcze może r11; cokolwiek, i czy coś jeszcze ma do powiedzenia?!
Pamiętam również znacznie młodszego Maliszewskiego, który jak meduza wyrzucona na plażę próbuje się złapać próżni by móc zaistnieć i nie skończyć marnie. Dzięki temu, że lata całe chwalił miernoty, pisał dużo o niczym, publikował jeszcze więcej, a gdyby mógł to zamieszkał by we wszystkich tych miejscach na raz, gdzie tylko był mikrofon lub oko kamery.
Tym bardziej, że prezentuje nam Pan nawet nie wypowiedź od konkretnego nicka "Kwiecieńka", a wypowiedź od mitycznego "kogoś" ;)
Ale ok, żeby być uczciwym, to zaciekawiło mnie z tej wypowiedzi jedno zdanie:
Uderzało jedno: totalna pogarda poety wobec poety, taki mini wyścig szczurów, dzięki któremu można było wypłynąć r11; szybciej niż inni opublikować
Przyznam, że obserwując nieco z boku środowisko, mam podobne wrażenie: atmosfera wzajemnego podkładania sobie nóg, wyścigów, żeby jak najwięcej wygrać, itp, itd. A najwięcej tego w internecie, tutaj jest trend odwrotny do zjechanego przez autora tekstu Maliszewskiego - tyle że ja mam wrażenie że jeśli o tę krytykę chodzi, pod pozorem "szczerej krytyki" występuje wzajemne wylewanie żółci, zawiść, podszczypywanie tego, któremu akurat się udało... Za dużo w tym wszystkim interesowności: albo cmokanie "ja ci ty mi", albo próba zniszczenia, dokopania... Nie muszę mówić który "krytyk" się w tym specjalizuje, natomiast ze zdumieniem oglądam, jak coraz więcej osób tego "krytyka" zaczyna traktować poważnie.
BL w krytyce też jest ciekawym przypadkiem - ludzie krytykujący "dyktowanie standardów przez BL" zapominają, że Burszta swoją zaradnością, sam na taką pozycję zapracował. no i też to, o czym pisze Magda - BL nie ma w tej chwili żadnego godnego kandydata. Nie mówię tu o jakość wydawanych autorów, ale o organizację, dystrybucję - to ma w kontekście dyktowania warunków i nazwisk kolosalne znaczenie. Bo co z tego że, dajmy na to, w jakiejś pipidówie wyrasta nam poeta pożerający wszystkich laureatów Połowu razem wziętych, jeśli żaden poważny krytyk na jego książkę nawet nie spojrzy? Ktoś gdzieś napisał niedawno, że "najciekawsze rzeczy obecnie wychodzą poza BL-em" - jasne, tylko skąd ja mam to wiedzieć, skoro dystrybucja tych rzeczy zerowa? idealnym przykładem jest ta książka
która moim zdaniem jest absolutnie jednym z najlepszych debiutów wydanych w ostatnich czasach, tyle że dystrybucja zerowa, a nakład wyczerpany... i o czym tu teraz rozmawiać?
Czuję, że powinnam się wytłumaczyć z tego linka i tego wątku :) choć Radek faktycznie poruszył temat "cerowany", poruszył go w ramach trwającej dyskusji i wg mnie zrobił to sensownie, nie wchodząc nikomu w tyłek bez mydła, nie marudząc - po prostu naświetlił kilka spraw, o których niby to wszyscy wiedzą, ale bardzo chętnie na ich temat milczą.
Śledzę wszystkie wypowiedzi w tej dyskusji i odnoszę wrażenie, że wszyscy czekają na nowy głos, na kogoś w rodzaju mesjasza polskiej poezji i zbyt chętnie oraz zbyt często każdy nowy głos do owego zaszczytu "nominują".
O tzw "układach" grzmi ostatnio znienawidzony przez wszystkich Trojanowski (ostatnio z pomocą Łośki) w sposób pozostawiający wiele do życzenia, ale sensownych głosów brakuje coraz bardziej. Moim skromnym zdaniem nie ma co narzekać na hegemonię BLa tylko próbować pisać i mówić głośno o tych, którzy się na listę
BLa nie załapali, lub nie mieli tyle szczęścia by załapać się na "prestiżowe" nagrody, albo po prostu im na tym nie zależało; a wydają dobre książki z wartościową poezją.
Wszyscy grzmią, że promuje się albo kichę, albo znane od lat nazwiska, że krytycy idą na łatwiznę i miast szukać nowych głosów - czekają na podesłanie im książeczki do recenzji.
W każdym z tych zarzutów jest trochę prawdy - jak we wszystkim.
problem polega na tym, ze promuje się po prostu określoną poetykę, odrzucając wszystko, co jest "inne". co nie jest zgodne z ogólnie przyjętą dykcją. Dlatego popieram Radka w tym co napisał
o debiutach przemilczanych, bo zostały przemilczane niesłusznie. Wygląda na to, że dziś jeśli na czyjąś twórczość nie spojrzy przychylnie krytyk "z nazwiskiem" - to taka poezja nie zaistnieje w szerszej świadomości i to jest smutne. I zgodzę się z tym, iż spora część tych książek, wokół których zrobił się wielki szum, na ten szum nie zasługuje.
Pozdrawiam.
Edytowane przez magda gałkowska dnia 04.08.2009 13:22
Postów: 60 Miejscowość: Wrocław Data rejestracji: 12.09.08
Dodane dnia 03.08.2009 19:59
Trudno nie zgodzić się z Panem, panie Kubo, jednakże pozwolę sobie zauważyć, że na przestrzeni wieków miliony artystów żyły i tworzyły bądź pod pseudonimem lub też anonimowo - z bardzo różnych względów. To tak naprawdę bez znaczenia - sam Radek Wiśniewski nie byłby taki "podpisany", gdyby nie to, że gdzieś i jakoś - ktoś wyrobił mu nazwisko (to nie istotne w tej dyskusji, czy na to zasłużył własną twórczością, czy stało się tak z powodu dobry zbiegów okoliczności), w mojej wypowiedzi, jak również wypowiedzi przytoczonej przeze mnie i tu zapewniam Pana z całą szczerością, nie ma ani grama zazdrości, czy też rozgoryczenia. Biorę życie takie jakim ono jest, czytam i myślę. Do niczego nie jest mi potrzebne Pana zaufanie, podobnie jak ponad 3 tysiącom ludzi, którzy się tu zarejestrowali i publikują tutaj. Mam nadzieję, że nie odbierze Pan mojej wypowiedzi jako atak, a i co do wcześniejszych także zmieni Pan zdanie.
Jestem zadowolony, że Pan podpisuje się pełnym imieniem i nazwiskiem - ja tego wcale nie potrzebuję, choćby dlatego, że tego rodzaju swobodę zarówno mi jak milionom ludzi na całym świecie gwarantuje przestrzeń internetu, to pewne. Dlatego ubawiła mnie Pana wypowiedź, serdecznie pozdrawiam.
Postów: 479 Miejscowość: Poznań Data rejestracji: 10.03.07
Dodane dnia 02.08.2009 14:34
kompletnie nie mam zaufania do wypowiedzi niepodpisanych nie tylko własnym nazwiskiem, ale i nickiem, szczególnie w internecie i szczególnie, jeśli są krytyczne - bo pod gorzkimi słowami, a szczególnie atakami, które zawierają konkretne nazwiska, trzeba się jednak umieć podpisać...
Postów: 60 Miejscowość: Wrocław Data rejestracji: 12.09.08
Dodane dnia 22.07.2009 10:24
a jeśli ktoś poczyta tekst pod powyżej podanym linkiem, to ja mam poniżej zdanie kogoś innego, kto także śledzi te sprawy z zaangażowaniem i wysłał już poniższą odpowiedź do biura literackiego, ciekawe czy odważą się ją tam opublikować?
zapraszam do lektury:
Sądzę, że za dużo jest w tych wypowiedziach obłudy i poetyckiej karłowatości. Wiśniewski rrozpisał sięr1; znacznie, ale tak naprawdę poruszył tematy rcerowaner1; od lat.
Trzeba wyciągać wnioski, jakiekolwiek by one nie były, bez oglądania się na to, że ktoś za moment zarzuci nam gorycz, tryskanie żółcią, zawiść i takie tam.
Pamiętam, jak na początku lat 90-tych mocno promowano tzw. środowisko brulionowców i artystów kojarzonych z Nowym Nurtem (a wszystko to już gasło i sypało się). W połowie tychże lat sam miałem już możliwość rbywaćr1; na festiwalach, konkursach i podobnych spędach poetyckich. Uderzało jedno: totalna pogarda poety wobec poety, taki mini wyścig szczurów, dzięki któremu można było wypłynąć r11; szybciej niż inni opublikować r11; zwyczajnie zaistnieć. Obłuda aż wylewała się artystom występującym w takich przedsięwzięciach, dziś ja tobie wstęp i rozmowę poprowadzę, a ty w zamian jutro mnie (i nie szczędźmy sobie pochwał r11; bo żyje się raz).
I tak Sendecki obłapiał się z Podsiadłem, Koheler z Baranem, z boku zapijaczonym głosem włączał się do rozmowy Świetlicki (ze swoim manifestem październikowym anno domini 1997). Takich spotkań widziałem wiele, w bardzo różnych zestawach czóle się o siebie czołem wspierających.
Naturalnie brzmiały wówczas głosa o roli poezji, jej miejsca w społeczeństwie i współczesnej kulturze, pytano kim jest poeta i czy jeszcze może r11; cokolwiek, i czy coś jeszcze ma do powiedzenia?!
Pamiętam również znacznie młodszego Maliszewskiego, który jak meduza wyrzucona na plażę próbuje się złapać próżni by móc zaistnieć i nie skończyć marnie. Dzięki temu, że lata całe chwalił miernoty, pisał dużo o niczym, publikował jeszcze więcej, a gdyby mógł to zamieszkał by we wszystkich tych miejscach na raz, gdzie tylko był mikrofon lub oko kamery.
Właśnie takie poczynania krytyków (którzy są prywatnie zupełnie nieudanymi poetami) niszczyły i niszczą poezję polską początku tego stulecia. Toniemy w rozdrobnieniu, mglistości niedopowiedzeń, strachu przed celnym wartościowaniem.
Czy w całym tym zamieszaniu szukamy jeszcze punktu odniesienia, bo by stworzyć nowe definicje, rwyłonić laureatówr1;, konstruktywnie podsumować, stworzyć nową wartość (aż boję się upolitycznionego do obrzydzenia słowa rjakośćr1;), należy w coś wrastać i mieć dokąd wracać. Wielu dzisiejszych tzw. poetów nie ma żadnego zaplecza, podstawowej wiedzy (który przekłada się na warsztat), bo poezja to nie tylko samorodek talentu, który tu i ówdzie objawia się nagle, by równie szybko zgasnąć. Bardzo wielu wśród młodych i czytanych przeze mnie nie ma w sobie pierwiastka stwarzania, odtwórczość, która żre jak czerw tych młodych twórców, jest właśnie odpowiedzią na zdeformowaną krytykę i wykoślawioną promocję.
Niewielu jest w stanie uwierzyć i dotknąć poezji, bez napuszonych słów, bez nowoczesnych instalacji, eventów i form przekazu.
Choć przez chwilę spróbujmy dopuścić do siebie taki hipotetyczny głos o poezji:
rPoezja jest cierpliwa, poezja jest dobrotliwa, nie zazdrości, poezja nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy (...) Poezja jest wielkoduszna i życzliwa, nie zachowuje się nieprzyzwoicie, nie upatruje własnych korzyści, nie daje się rozdrażnić. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa wszystko przetrzymuje. Poezja nigdy nie zawodzi.r1;
Tak to tylko fragment listu Pawła do Koryntian o miłości, a czyż poezja nią nie jest (...)?