|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Piotr Gajda - Pasja życia - recenzja tomu "Pasja" Przemysława Owczarka |
|
|
Przemysław Owczarek na kartach Pasji jawi się czytelnikowi jako mityczny Bachus; bóg dzikiej natury (poetyckiej) oraz winnej latorośli (erudycji pnącej się po tyczkach polisemii). To poeta-demiurg, który błogosławi młodą winnicę współczesnej poezji, będąc pod wpływem cierpkiego wina. Stąd w wierszach domniemanego „papieża dykcji łódzkiej” czuć rozbuchanie, które zazwyczaj towarzyszy brzuchatemu facetowi pod sześćdziesiątkę, upojonemu życiem, alkoholem i śmiałymi dekoltami biesiadujących obok współuczestniczek libacji, ale i smak nadkwasoty, uderzenia gorąca i zapach zroszonego potem posiwiałego torsu. Niezłomną wolę swawoli przeradzającą się w rytuał, nieomal w kult biesiadnej tradycji, jaką, gdyby przekuć ją w poetycką metaforę, jest namiętne chłonięcie „jestestwa”, które zgodnie z niepisaną regułą kończy się zwykle popełnieniem towarzyskiego faux pas (jakże pożądanego dla pogłębienia twórczości) poprzez nazbyt intensywne eksponowanie niemal fizjologicznego „ja”. Owczarek, którego natura wyposażyła w umiejętność odpowiedniego rozprzęgania zmysłów, grzeczny nigdy nie był i od zawsze płynął wraz z frazą oraz płynami ustrojowymi pośród odgłosów czkawki alkoholowej, prowadząc przy tym trangresyjno-profetyczny dyskurs ze wschodzącym w nim przeczuciem, iż taniec wokół zastawionego wiktuałami stołu, nad ranem zamieni się w potężnego kaca. Mimo to, za nic miał ciszę nocną, bekał i puszczał bąki, kolaborował z duchem Allena Ginsberga, którego sprośne mlaskania dobiegają od strony źródła (czytaj: od strony suto wyposażonego bufetu): strategie, koncepcje, karteluszki, lubieżne kulinaria, aż po ostatni akapit. ujęcia w nawias i smutna towarzyskość? („jazda”).
Jeśli poetę określa najlepiej samotność wobec świata, Owczarek nie wydaje się być samotny wobec autorów zapoznanych podczas dogłębnych lektur, z których zapożycza cytaty i tworzy na ich kanwie liczne motta (m.in. z Lowry’ego, Tomasza Manna, Shelleya, Kertesza i Gombrowicza), lecz paradoksalnie pozostaje przy tym na swój sposób pustelnikiem. Czy zatem można być jednocześnie „za” jak i „przeciw”? Z odpowiedzi na to pytanie bierze się swoista złożoność Owczarka: aż dotąd prowadzi nas jaźń, ta metafizyczna korupcja. znajdź metafory nie do oznaczenia. „ja” było, jest i będzie odyseją kwantów albo wiarą noblisty („pasja”). Łódzki poeta w trakcie pisania wierszy „iska” literaturę, wydłubując z jej długiej jak broda historii materiał na autorskie bon moty, w rodzaju: jesteś długim zdaniem. wkrótce zmienisz się w kropkę („wkrótce”). Autor Cyklista ma świadomość, że tkwi pomiędzy dwoma paradygmatami nazywanymi przez Michała P. Markowskiego sporem o niewyrażalne – tuż obok odpowiedzi na dwa kluczowe pytania: Jak wysłowić to, co skądinąd poznawalne? Jak poznać to, co skądinąd niewysławialne? Aby się wydostać z tej retorycznej matni, po to żeby móc oddać realia świata, wydaje się posiłkować słynnym zdaniem Derridy: Il n’y a pas de hors-texte i docierać aż na sam skraj sensów, za którym istnieje domniemana „boskość” oraz „poetycki Graal” (poddawane przez poetę nieustannie w wątpliwość i według niego jedynie pozornie tłumaczące transcendencję, a przy tym „mieniące się” polifonią): wieczór. piekielny atak boskości. sto tysięcy Buddów o melancholijnych twarzach oddawało mocz na cztery strony świata. gdyby przechodził tamtędy Cioran, splunąłby z zachwytu. zaprawdę żyje ten, kto łowi słowo z gorących źródeł. doskonała symetria („trzynaście muz na dobę”).
Owczarek w swojej poezji się multiplikuje; jego „ja” przepoczwarza się w krzykliwe „ja, ja, ja!”, dlatego nie mieści się w wyznaczonej mu przez „poetycką biologię” formie, bo stwarza go prędkość („przerzuty”), wcale przy tym nie bacząc na często występującą u poetów usterkę, kiedy bywa się błogosławionym ubogim w duchu i bogatym w słowo („hyle”). Ciało bez twarzy nie jest już „ja” („traktat o twarzy”), pisze poeta i balansuje gdzieś na granicznych pozycjach, próbując za pomocą rozbuchanych metafor, szemranych aluzji i rozpasanej artykulacji uchwycić „melanż” świata, dotknąć jego istoty, przykładając do pustej kartki – w zależności od końcowego rezultatu (wiersza) – twarz albo dupę („taniec na brzytwie”). Z książki na książkę Owczarek się rozrasta, pogrąża w hipertrofii własnego „ja”, którego egoizm jest symbolicznym odwróceniem „twarzy” od pokoleniowych doświadczeń. Dla autora Rdzy jedyny sposób na przeciwstawienie się polifonii świata, za której pozornie łagodnym „szumem” ukryta jest podprogowa, „zero-jedynkowa” metoda kształtowania jednostki, stanowi wyłącznie podmiotowość i indywidualizm zdolny przeciwstawić się ułudnej wspólnocie. Tylko osobiste doświadczenie najwyższej próby może stworzyć odpowiedni dystans wobec rozpędzonej i absurdalnej maszynerii świata: „ja” nie istnieje pośród reguł. z premedytacją wykrada słowa. noce bez nocy. prześwity i dni, które pływają na powierzchni bez dna. „ja”, ten drżący paluszek w przestrzeni Grafenberga. hop siup malutki. wiersz wyszedł z domu. potknął się i wypierdolił. teraz mu dobrze. rozrywa go realne. ekstaza żywcem zdzieranej skóry („taniec na brzytwie”).
Naśladując wyobraźnię twórcy Pasji, pomyślmy, jak zachowywałby się namiestnik św. Piotra, uczestnicząc w pospolitej biesiadzie? Jeśli nawet Owczarek był przez chwilę „papieżem dykcji łódzkiej”, poetycko rozegrał to tak, jakby natychmiast zapragnął utracić urojone papiestwo. Opuścił „smutną towarzyskość”, nie żegnając się, ponieważ nigdy nie obowiązywało go nie tylko prawo kanoniczne, ale również choćby podstawowe zasady savoir vivre’u: brudna dobra wódka. dobry czarny kot. koncept? koniec? o jeden język za dużo. w połowie drogi miedzy okiem a tłumokiem. jeśli tak nazywa się „ja”? jeśli tak nazywa się dusz / a gra? skończyła się? („zimny popiół”). Z pasją wypełniającą własne życie, Przemysław Owczarek przyspieszył i z pełną świadomością zawrócił ku archetypicznemu „ja”, które w jego wypadku stało się przeciwwagą dla wszechobecnej unifikacji i uniformizacji współczesnych dykcji. Ewentualnym naśladowcom pokazał inskrypcję, odręczny napis na bezczelnie wypiętej dupie: nie lękaj się. przeraża cię dystans? dół, w który spadasz i rzęzisz („paruzja”).
Przemysław Owczarek, Pasja, Wydawnictwo Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury, Poznań 2011.
Recenzja ukazała się na blogu „Hostel”, http://pgajda.blogspot.com.
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 20
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|