|
Ostatnie lata są dla twórczości poetyckiej Jerzego Suchanka szczególnie udane. Gliwicki autor nie tylko regularnie publikuje ważne książki poetyckie: Bębny (2007), Pusto (2007), Widzimisię (2008), Ku (2009), Jutro przeczytaj raz jeszcze. Wiersze wybrane (2010), Folklor polski (2011), ale doczekał się także pracy krytycznoliterackiej Dlaczego Suchanek? Spojrzenia i interpretacje (red.: Marian Kisiel, Fundacja Światło Literatury, Gdańsk 2011, ss. 224), omawiającej jego poezję. W tej książce autorki i autorzy reprezentujący różne metody, szkoły, języki pisania interpretują wiersze Suchanka z tomu Ku oraz kilka wierszy z tomu Bębny, proponując wieloaspektowy ogląd tej różnorodnej tematycznie, genologicznie i stylistycznie poezji.
Najnowsza książka Jerzego Suchanka, Folklor polski potwierdza zasadnicze rozpoznania dotyczące tej poezji. Mówią one z grubsza o tym, że Suchanek nie tyle należy do autorów, którzy już u początków swojej twórczości definitywnie ustawiają poetycki głos, lecz raczej jest twórcą próbującym różnych języków, poetą lubiącym wchodzić w nowe dla siebie sposoby artykulacji. Dobrym tego przykładem jest właśnie Folklor polski, w którym podejmuje poeta klasyczną formę regularnie rymowanego dystychu. To jakby antypody tomu Pusto, gdzie realizował koncept poetycki polegający na semantycznej wariacji słowem i wokół słowa „pusto”.
Na Folklor polski składa się osiem poematów pisanych dystychem. Połowa z nich podejmuje temat miłości, zaś pozostałe krążą wokół takich wątków jak portrety osób najbliższych (dziadek, matka, ojciec), degradacja wartości w cywilizacji i kulturze marketu, poeta współczesny wobec codzienności, Boga, jednostkowego przemijania. Literackie majsterstwo i czytelnicza atrakcyjność Folkloru polskiego polegają m.in. na tym, że autor nie tylko zajmująco i dowcipnie snuje swoje opowieści, ale czyni to językiem dosadnym, zmysłowym, barwnym, w którym różnorodność oglądów sąsiaduje z wielością tonów, a powaga krytycznych diagnoz z humorem, ironią i autoironią.
Książkę otwiera wiersz/poemat, od którego wziął nazwę cały tomik. Rzecz napisana została w konwencji rozmowy z umarłym dziadkiem – jego grób odwiedza poeta. Dziadek stanowi dla wnuka swoistą busolę etyczną, pokazując rangę takich wartości jak odwaga, wierność, honor, zdolność do ofiary z własnego życia. W świecie wnuka dla takich wartości i stylów życia prawie nie ma już miejsca. Dziadek niedwuznacznie daje wnukowi do zrozumienia, że on i jego generacja dali się oszukać macherom od polityki i konsumpcji:
Oślepiali wam oczy, ogłuszali uszy,
gdy gówno owijali w wolności obrusy.
Wnuk opowiada o własnej bezradności i dezorientacji w świecie, w którym próżno szukać hierarchii, sensu, piękna. Dziadek udziela wnukowi swoistej lekcji realizmu i sceptycyzmu w podejściu do świata, ale też napomina, by pamiętał o swoich korzeniach:
Nie krzycz, nie śpiewaj, zaledwie stukaj kamieniem.
W te krzyże i w ciepłą od stóp twojej matki ziemię.
Tego nie przetłumaczą i słów nie ukradną.
Soła duszę podniesie, gdy ciało zepchną na dno.
Nie patrz na tych z góry wnuku, w płaszczykach kusych.
Tak przebiegli… Chyłkiem przez groby i obrusy.
I idź już na zakupy, a zapytaj w sklepie,
czy po tej wyprzedaży żyje im się lepiej?
Można by rzec, iż poemat otwierający tomik Suchanka traktuje właśnie o „wyprzedaży” duchowości, jaka odbywa się w naszym kraju, wyprzedaży, dodajmy, która postponując kluczowe wartości, ostentacyjnie i brutalnie promuje ich surogaty w rodzaju konsumpcjonizmu, egoizmu, wygodnictwa, hedonizmu, nieodpowiedzialności, rozrywki. To właśnie dziadek, jako „człowiek starej daty”, Polak ukształtowany przez tradycyjne i patriotyczne wartości, może otwarcie obnażać mielizny i kłamstwa po nowemu praktykowanej (do)wolności.
W Folklorze polskim dominuje jednak temat miłości. Suchanek przeprowadza ten temat w czterech poematach: „Śmieszne zajęcia dla mężczyzny”, „Pająk wkłuwa się w szyję”, „Pępki dziewcząt na mrozie”, „Sen o Portugalce”. I, powiedzmy od razu, czyni to, odwołując się głównie do modernistycznej figury femme fatale. Współczesna femme fatale nie gustuje jednak w artystach, których społeczna pozycja jest żadna, lecz w facetach dysponujących pokaźnym kontem, a co za tym idzie, mogących zaspokajać zachcianki i fanaberie atrakcyjnej kobiety. Poeta jako mężczyzna delikatny, wrażliwy, subtelny chciałby z ukochaną celebrować zwyczajne, codzienne życie. Przyjeżdża do niej:
Żeby cię przytulić i zasnąć.
Zobaczyć w ciemności tę jasność.
I żeby zjeść z tobą śniadanie.
Podlać kwiaty i zrobić pranie.
Śmieszne zajęcia dla mężczyzny.
Ale ranę goją bez blizny.
Umyć garnki, naostrzyć noże.
Czy można zwyczajniej, mój Boże?
A wcześniej szukać dziecka z Tobą.
Jak to inni po nocach robią.
Nic jednak z tego nie wyjdzie, bowiem:
Co w twoich oczach zobaczyłem?
Mnie nie ma, byłem tylko pyłem.
Cóż pozostaje zakochanemu poecie? Zachowania dość standardowe w rodzaju picia, oglądania fotografii, roztrząsania przyczyn porażki:
Miast list pisać do ciebie, piję.
Dzisiaj nie wino, dziś rakiję.
(…)
Jest taka twoja fotografia,
która mnie w środek czoła trafia.
(…)
Pomóż mi zrozumieć twą miłość.
Jak to się z dnia na dzień skończyło?
W czterech poematach o miłości Suchanek nieustannie przeplata powagę z humorem, patos z przyziemnością, nostalgię z ironią. Te zabiegi służą jednak nie tylko celom artystycznym (atrakcyjne przeprowadzenie motywu, gra konwencjami literackimi itp.), ale mają, jak sądzę, cel poważniejszy. Otóż ukazują kryzys czy nawet kres autentycznej uczuciowości w naszym świecie. Poeta zdaje się sugerować, że dzisiaj w relacjach pomiędzy kobietą a mężczyzną trudno doszukać się wielkich emocji. Te relacje sprowadzają się raczej do świadczenia sobie rozmaitych usług. Czyż można jednak się temu dziwić, skoro funkcjonujemy w kulturze marketu?
W wierszach/poematach „Między mamą, jej duszą i aniołem” oraz „Motocyklem pod brzuchami samolotów” powraca Suchanek do wątków biograficznych, rodzinnych, kreśląc portrety swoich rodziców. W pierwszym z utworów szpitalna sala przypomina scenę średniowiecznego moralitetu, na której pojawiają się anioł i diabeł. Matka poety próbuje rozmawiać z własną duszą, ale rozmowa się nie klei:
Widziała pani, do duszy mówi mama,
o wszystko wszędzie muszę zadbać sama.
Dla pani, no cóż, mało czasu miałam.
Nie czułam pani, dziś nie czuję ciała.
Kobieta wspomina zagraniczne podróże, żałując, że nie zdąży już zobaczyć Paryża. Poemat ma charakter elegijny, pożegnalny, ale próżno w nim szukać patosu. Atmosferę humoru i groteski wprowadza postać niefrasobliwego anioła, z którym kobieta nie chce udać się w zaświaty. Matka poety mocno trzyma się życia i nie bardzo kwapi się do podróży na drugą stronę.
Z kolei w wierszu „Motocyklem pod brzuchami samolotów” na plan pierwszy wysuwa się ojciec poety, który dorastającego syna pragnął ochronić przed gorzką prawdą o świecie i mechanizmach historii, więc „czeluść schował w szafie”. Na kontekst dwudziestowiecznej historii wskazują również postacie wuja Leona i wuja Staszka. Pierwszy poznał smak sowieckich więzień, z kolei drugi „trafił do oflagu”. Szafa, gdzie zgromadzono zapewne rodzinne pamiątki, symbolizuje tutaj nie tylko tożsamość, korzenie, rodzinną genealogię, ale także wskazuje na okrucieństwa wieku lagrów i łagrów oraz polityczne przełomy (Poznań, Budapeszt ’56).
I wreszcie koda Folkloru polskiego, czyli poemat „Proza pociągu do Kutna i małej Żanny z Auschwitz”, odsyłający poprzez motto do utworu Cendrarsa Proza transsyberyjskiej kolei i małej Żanny z Francji. W poemacie nakłada na siebie poeta dwa plany: wizję własnych narodzin i historię młodej Żydówki, którą „spaliły Niemce”. Stylistyka realistyczno-oniryczna pozwala ukazać Suchankowi jazdę pociągiem jako wędrówkę przez XX wiek, w którym Europejczyk, może najdotkliwiej w swojej historii, kwestionuje fundamenty swego świata („Europejczykowi, Błażeju, brak koloru skóry / Ewangelie są historią literatury”). Poeta nie chce przychodzić na świat pełen cierpienia i zła, ale nie ma wyjścia:
Bóg ściska moją głowę cęgami paluchów.
Bo mama… Mama już nie chce mnie w swoim brzuchu.
W ostatnim dystychu pojawiają się Fortynbras i Hamlet symbolizujący, jak się zdaje, odwieczny konflikt pragmatyzmu z idealizmem, siły z moralnością, skuteczności z wrażliwością.
Folklor polski odczytuję przede wszystkim jako gorzką satyrę na „nową Polskę”, w której poniewierane są wartości, zabezpieczające godność jednostkowego i zbiorowego życia. Suchanek, również w tym utworze, „poszukując prawdy i elementarnych wyznaczników godnej obecności” (Marian Kisiel), demaskuje złudzenia i kłamstwa naszych jednostkowych, ale i zbiorowych przeżyć, wyborów, zachowań. Siebie zresztą nie oszczędza, w myśl formuły: „mówię, bom smutny i sam pełen winy.” Dodajmy, że czyni to wyraziście i przekonująco, bowiem uruchamia różne tonacje i rejestry współczesnej polszczyzny; od powagi po komizm, groteskę i absurd, od realizmu po oniryczność, od stylistycznego wyrafinowania po dosadność kolokwializmu czy wulgaryzmu. A podejmuje się tego, jak sądzę, w głębokim przekonaniu, że „świat poprawić” to wciąż nie do końca „daremne rzemiosło”!
Jerzy Suchanek, Folklor polski, Instytut Mikołowski, Mikołów 2011, ss. 70.
Recenzja ukazała się w Gazecie Literackiej „Migotania” nr 3/2012.
|
|