Wyrasta z mundurka, jak z rodzinnego
domu, odpina smycz.
Jak dojrzały owoc spada na ziemię,
a potem relikt lata, zawekowany.
Pragnie wyjrzeć poza szkło, otworzyć.
Iść, chociaż nie wie ile przed nim
drzwi, z napisem nie dla każdego.
Wlokąc nogę za nogą po krętych
korytarzach, łapie za klamki.
Wie, że należy ciąć ostrym nożem,
wzdłuż kręgosłupa, by być.
Nie pisząc, z rany sączy się burgund,
podchodzi do gardła. Zgrzyt zamka.
Musi się oswoić z ludzką naturą, jak pies.
Dodane przez Gorzka Gośka
dnia 23.04.2008 14:23 ˇ
7 Komentarzy ·
882 Czytań ·
|