Zaciągam się słodko - mdłym zapachem ciała, wytracającego prędkość.
W płucach rośnie rezerwat pełny dzikich Indian, skazanych na krwawą rzeź.
Wystarczy, że drgnie powieka, a już wielkie w trzewiach poruszenie.
Krew zmienia bieg, żołądek trawi bezlitośnie każde słowo ( a mógł być wiersz),
każdy sprzeciw (a mogło być mieszanie w kotle, magiczne rytuały).
Patrzę bezradnie jak przed lustrem dobijasz pudrem do brzegów twarzy.
Na nic mgła, którą rozwieszałem w tobie drżącymi rękami.
Dodane przez mary ann
dnia 18.04.2008 17:54 ˇ
6 Komentarzy ·
579 Czytań ·
|