Słońce wchodzi w zenit i tam zostaje
Aż do wieczora. Tłumy wylegujące się na trawiastych
Brzegach jeziora ignorują piaszczystą plażę.
Po łapczywej zimie ten kraj wchodzi
W żarłoczne lato i stara się zassać wszystkich.
Otrzymujemy konkretne dane i ani rusz, żadne
Nie dają się rozwikłać lub dopasować, co każe
Sięgać po ilości następstw a przeczucie, że tak się stanie,
Rozpyla nas i chwilowo scala. Mewa nurkuje, robi
Skręt i podebrana, srebrna rybka umyka w powietrzu
Zmarkotniałym wędkarzom i przypadkowym
Kibicom. Zanim coś zostanie uchylone, musi się dać
Poznać z oczywistej strony? Co za frajda, potrzeby
Zamieniają się stopniowo w przestrogi, a prośby okazują się
Tylko unikiem czasu, dla niepoznaki i dla miejsca.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1276 Czytań ·
|