Ostatnie miesiące należały z pewnością do
najcięższych ze wszystkich, o jakich pamięta się,
że były ciężkie, chociaż gdybyśmy znaleźli się
z powrotem, w momencie kiedy zaczęły następować,
każdemu, kto by prorokował, że dopiero teraz
zobaczycie, powiedzielibyśmy, aby nie wprowadzał
ciśnienia i zobaczył, czy nie ma go na
dole, przy drzwiach, czy przy kiosku. Tak będzie
chyba zawsze jawił się dany początek roku,
domagając się, jak niesforne dziecko, nakarmienia
byle czym, byle było szybko. Tym bardziej,
kiedy przychodzi ten cały napór euforii,
który wyciąga z każdego najdrobniejszy opiłek
i każe poddawać się wspólnym prądom.
Mieliśmy trzymać się z dala, ale jednak
ktoś coś tutaj zmajstrował i kołowrotek
ruszył, rozwijając szpulkę tak prędko, że
spławik ledwie co wpadł, a już linka zaczęła
drżeć, więc złapani szybko stali się przynętą
dla innych a inni szybko zaczęli nęcić jeszcze
innych, też skorych do połknięcia błyszczka
końca. To zagarnianie widać wyraźnie,
dzięki wspólnym początkom, datom i
chwilom, którym, być może, zawdzięcza się jakiś
szkopuł lub skazę, ale ostatnie miesiące zostają w tyle
i po nich przychodzą kolejne, też ostatnie dla
tych, które, jeśli przyjdą, na pewno nie będą wspólne.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1270 Czytań ·
|