grudzień pojawił się tylko u niego. gwałtownie
na zakręcie zajął koniec tramwaju. rozkopując
przeszłość pomarszczoną skórą. sprawdzał
jak elastyczne są litery i kolejne przystanki. okładki
przesuwały się przez wiklinowe kosze. pod jego stopami
układały się bilety i szmery zamykanych drzwi.
pomimo zakazów wyświetlił
dwanaście dni czerwca. następny tydzień zamazał się
wyczerpując zapas słów i wódki. jechaliśmy prosto
od 2006, przegrani wzdłuż autostrady wypisując
numery straży pożarnej, mosty, nazwiska. wolniej
jedynie okładką 2004 gdzie pokreślony maj zatrzymywał
wszystko w miejscu. przed dworcem
neony świateł ginęły już w płaszczu
jak dni lutego. od skrzyżowania będzie
innym człowiekiem przynajmniej przez dwa przystanki
i listę województw.
Dodane przez creo
dnia 02.03.2008 15:13 ˇ
5 Komentarzy ·
812 Czytań ·
|