Na Kanonicznej pod trzynastym
Garbus Antoni chla jak gąbka
Widzi czasami białe myszy
Czasami grają mu na trąbkach
Antoni nosi czarną czapkę co mu zakrywa wstyd na twarzy i
Nieśmiało śledzi te dziewczęta o których tylko może marzyć
Kiedyś był prostym pięknym chłopcem
Który się kochał w koleżankach
Widywał je i śmiał się do nich
Bielutkie były i we wiankach
Pewnej nocy zaczął rosnąć garb niczym krzyż na jego plecach
Nie chciał już jeździć na rowerze
Do koleżanek się zalecać
Garb mu odebrał wszelkie chęci gnąc jego oczy wciąż ku ziemi
Zapomniał Antoś że to prości i piękni będą ostatniemi
Mariolka miała lat 12 między zębami miała szparę
Może to za te myśli o niej los Antoniemu uknuł karę
We czwartek w swoje urodziny
Obudził się po wpół do siódmej
Wstał po czym nagle dotknął nosem
Podłogi starej, burej, brudnej
Zapłakał rzucił się na łóżko rzucając klątwy w stronę boga
Pomyślał sobie o przyjęciach dziewczynach tych o długich nogach
Ostatni raz już o nich myśli
Zaraz mu brzytwa skróci męki
Dzięki swej matce ojcu składa
Mariolce niemo składa dzięki
Lecz kiedy blask przez okno wpada, na brzytwie kładzie się z podwórka
Antoni w lustro patrzy; na garbie małe widzi piórka
Piórka co rosną jak szalone
Nagle garbata twarz obrzydła
Śmiechem zanosi się wariatka
Bo mu na plecach rosną skrzydła
Wznoszą go w górę nad podłogę czuje się lekki niczym wata
Mimo że stary i garbaty to będzie sobie mógł polatać
I pod sufitem przelatując, nad butelkami, taflą stołu
Zdał sobie sprawę z jednej prawdy:
Im niżej nosisz nos tym skrzydła większe dostaniesz od aniołów
Dodane przez Lukador
dnia 16.02.2008 15:45 ˇ
8 Komentarzy ·
771 Czytań ·
|