|
punkty orientacyjne i nakładanie się współrzędnych - legenda, spis treści i zwinność odnośników
z pewnością to dobre miejsce na kontekst
moja droga - kontemplacja: takie fiołki kwitną nawet gdy wyłączą światło i żadnemu z nich
do pączka nie przyjdzie: skąd ten zalew, gdzie ubranie, maska z obdartym lakierem, półfałszem.
o wzbranianiu nie ma mowy - oto falset wywodzący się z właśnie wciąga gładko na parkiet
parę innych kaloszy: dostęp do ciała najwyraźniej zyskała pojechana w proporcjach racja
a propos końca - nieuchronność wymiata błahostki jak master, aranżuje je w stosy posterów,
fotosów. na rozpałkę ma drzazgi, parę achów do diaska, całą masę farfocli, stuff
najprzeróżniejszego sortu. na tym etapie postrzępienia historii można dostrzec jak sprawnie
wiążą się analogie, dążąc do sfery przenikania koncepcji, przeszczepiania na nasz grunt
egzotycznych konwencji. z tych znanych utkamy wygaszacz ekranu. w rezultacie potrafię
wyprowadzić już wzory, ponazywać azymut, zdemarkować powody. w ujęciu przepadam
na tym samym podwórku, na którym kiedyś, pedałując w mundurku, zaliczyłem kolizję
a następnie zemdlałem. i luz - składam dymek w kółka, których rozmazany kontur zamajaczył
wczoraj na zaparowanym lustrze - stawiam żagiel, wciągam flagę. ściskam ster - odkąd
w większości daję się ponieść emocjom wszystko się sprawdza - włącznie z kompleksową
prognozą ugody, z prądem, który wciąż podsyca ogień. pamiętam: że z lewej strony opłyniemy
przylądek sprzedawców, spojrzymy z góry na cmentarzysko słoni a za naszymi steranymi
plecami młodzian, czekając na swoją kolej, nie będzie mógł się zdecydować: co ze sobą począć,
pod którą falą jest krzesło, dlaczego zjeżdża mikrofon, dokąd zawodzi nas przesłuchanie?
czy widziałeś cokolwiek co zasługiwałoby na miano ucieczki z kina wolność? przypadek,
dekalog i człowiek z żelaza? migrowałem przecież z tak szlachetnym planem i wcale nie po to
by się teraz zataczać albo trzymać pod poduszką sztamę z tabletkami! gram melodii, szczyptę
wersów mieszam w worku zatytułowanym lekkomyślność się czai na policzkach do jutra.
obstawiam, że przester pewnie nas nie zakręci ale jest coś na rzeczy i wymierzy się w dramat:
szybka zmiana profesji, podziemne przejścia, bramy, w których okup wyznaczają najmłodsi.
miodowe wyznania i sztuka okręcania sobie zdania wokół palca: maleńka stancjo - mon dieu!
licha mansardo! aktualne wywołanie brzmi: świadomość jest jak balon i w skrócie rzecz biorąc
to clue tej całej sprawy - wymienię się słowem etc. i brawo! twoje zadanie to praktyka i lata.
orzech przesadzimy na ciekawsze podłoże, niech chociaż cieniem się szczodrze dołoży do tego
co reszta już w miarę dawno ochrzciła hasłem mikroklimatu ganku i bez dolewania lecz z nabraną
ogładą wyruszę na własną prywatną wojnę, wypowiem ją głównie możliwości strzelania
- tryb: kampania zaciekła do ostatniej krwi kropli. zatem? kto zgarnie coraz bardziej wypasiony
bonus? przecież po wykonanym zadaniu wzrasta kaliber i poziom ległości - tym niemniej
większość jest od pokonania - aczkolwiek dojście do rangi korzystania z magii zdaje się nieco
zbyt optymistyczną mrzonką. intuicja podpowiada: okiem w dobrą stronę mogło by być choćby
oczyszczenie kanałów, wyznaczenie najbardziej bieżącego korytarza, ale iskrze trzeba przyznać
bo nie sposób tego nie poczuć - nawet najlichszy statysta chce choć przez chwilę mignąć, pięknie
zaistnieć. patrz pablo honey - tak goją się rany a portal na plecach jest symbolem rozdarcia.
dlatego świeżo upieczony wojownik spędza z mozołem poszczególne odcinki w wielkie stado
autostrad, estakad i estrad. niech ta muzyka nam gra na niebiesko, seans nabiera sensu jak echo.
czy maczałeś już palce w splocie własnych wydarzeń? możliwości wyprania, wyciągnięcia
do granic, na zasadzie jasnej i płynnej retransmisji obrazów, gdy nagle w trakcie aktu widzisz
każdą stop klatkę i przerywasz wpół sło wa zdając sobie sprawę jak niepotrzebny jest to dodatek.
towarzyszy temu uczucie usuwania z karty danych, śladów czyjejś obecności albo upychania
pod dywanem paru wstydliwych wątków, stale mixujące stopy w spontanicznej fali postów:
równaj, prostuj, pauzy. bez pochopnych uników, spójników, dowodów spreparowanych
przez gardło - kto cię wyrzeźbił perspektywo bieżni? z kolejnym falstartem, pucharem pod ramię,
wzięta w klasycznym skrzyżowaniu kadry gdy znikać przyszło i narozrabiało w słowach - hart
ducha to laska stukająca o tramwaj - więc? pijcie z tego wszyscy, bez zbędnego zmieszania
ktoś wymyślił ten podmiot i zaczyna rozumieć stawkę starannie zwróconą do wiatru i fakt,
że ta pozornie niewinna innowacja, spisywana na raty, od razu z góry traktowana jak całokształt
w kosztach jest jednak zbyt wymagająca - morze łączy się z lądem w spontanicznych transgresjach,
czas wypraw wpław, ekwilibrystyka i głos hulający na bezprawiu się wprawia
Dodane przez Traveller
dnia 05.02.2008 20:46 ˇ
13 Komentarzy ·
1833 Czytań ·
|
|