a jeśli słowa mają końce
nie są kuliste jak atomy duszy
to na końcach słów
chwieją się chwytne łapki
lepkie przywry
haczyki Demokryta
i moją uwagę wyostrzoną ciszą
zwróconą gdzie nie wiem
z obciętą powieką
zapatrzoną w słońce
w jej locie jak pocisk
obrastają słowa jak bozony Higgsa
wyprężonego w poziome baczność
zakłada mnie na cięciwę
Jego wielka łapa
rozpruwam ciemność własny świst słysząc
zatemperowaną głowę
wbijam w krocze nocy
a jeśli to tylko
rodzaj bezruchu
kamiennego trwania zimna ryba
to ściga mnie zastygły
Achilles księżyca
Dodane przez wojtu
dnia 03.02.2008 19:37 ˇ
10 Komentarzy ·
1005 Czytań ·
|