Obnoszę swoją pojedynczość jak trupa po ulicy
Prawym kolanem waląc w teczkę jak w bęben
Przytupując co trzeci krok
Utrzymuję rytm
W kondukcie który porusza się za mną
Prawą stroną chodnika
Ktoś niesie kwiaty ktoś dwie butelki
Na wieczorną stypę
Mijam kondukt nadchodzący z przeciwka
Który właśnie wraca
Mijam gotowych na całopalenie
Którzy w bramach podnoszą zapałki
Na wysokość ust
Mijam wszystkim znajome kobiety
Które za chwilę w niebo zostaną wzięte
Mijam wspartych przez ściany domów
Wtulonych w parkany i w witryny
Objętych przez latarnie czekających na zstąpienie światłości
Mijam się z prawdą
Która tak wygląda
Jakbym miał za chwilę
Właśnie z nią się minąć
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1102 Czytań ·
|