Ostatni dzień lipca w centralnym pokoju
napełniał to wnętrze osami i żarem
w gorących oparach jej miękkie ramiona
pod kloszem z jedwabiu powolne się stały
cienką linią pióra nazwanego wiecznym
kreśli teraz rzędy liter pochylonych
atrament wysycha - dlatego bez przerwy
dziewczyna ponawia swój zabieg mozolny
po nieznacznych śladach pierwotnego słowa
jeszcze raz więc biegnie złocista stalówka
i jest to tak jakby potwierdzać bez końca
wagę tego listu w saunie popołudnia
pierwszy wieczór sierpnia w pokojowej wieży
sycił białe ściany ciemnym blaskiem przestróg
ten list od którego tak wiele zależy
brnął przez obco brzmiące morze kilometrów
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1330 Czytań ·
|