Draperia porostów
: pancerz
przytwierdzonych do falochronu alg.
* Dopiero po drobiazgowej penetracji linii brzegowej natrafiliśmy na ten osłonięty wydmami fragment plaży, na to pozbawione teleskopów planetarium, pod plafonem którego cykały rozrzucone pinezki galaktyk. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak. Któż mógłby przypuścić, że po tak radykalnych zmianach dekoracji sączyć będziemy gin z tonikiem utrwalając na stosunkowo tandetnych kliszach laserunek płynnej materii, dystyngowane pomruki tła, ornamenty na pofałdowanym blacie kotwicowiska. I jakież chwyci nas zdziwienie, kiedy po serii platonicznych zabiegów dotrzemy do półmetka tej ezoterycznej podróży, kiedy budząc się ze zgrzytem piasku w zębach ujrzymy ponad horyzontem bezpretensjonalną łunę, zalążek pulsującej ogniem figury czy też gotowy do detonacji koktajl Mołotowa. Koniec końców i tak liczyć się będą tylko oficjalne przecięcia wstęg, szybki demontaż rusztowań, szczelność zwodowanej jednostki. Resztę okryje mgła.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
679 Czytań ·
|