NA WDOWĘ
Mąż złamany chorobą udał się do nieba
Zostawiając po sobie spore majętności;
Żona pogrzeb sprawiła taki jak potrzeba,
Pogrążona w żałobie, płakała z radości.
NA POBOŻNĄ
Co wieczór biegała baba do spowiedzi,
Że niby z pobożności myśleli sąsiedzi;
- I bez grzechu świętą nawet by została,
Żeby każdej nocy z plebanem nie spała.
NA NIECNĄ ŻONĘ
Raniutko mężulkowi miłość wyznawała,
A za dnia swoje wdzięki innemu dawała;
Tak ów, swój proceder szczerze polubiła,
Wniosła wnet o rozwód i zawód zmieniła.
NA MĄDRĄ KOBIETĘ
Pewna mądra kobietka życie tak ceniła,
Że już ósme szczęśliwie sobie urodziła.
W tej historii nie byłoby nic ciekawego
Gdyby nie to, że każde od kogo innego.
NA PEWNĄ EWĘ
Coś dzisiaj okropnie nad uchem mi jęczy,
Jakiś duch potępiony albo inna zmora.
Kogoś tak przeogromnie choroba tu męczy;
A! to Ewa ma kaca, ona nie jest chora.
NA PEWNĄ KOBIETĘ
Piła setkę po setce, a potem szklankami,
Pogardzała ogórkiem, omijała śledzie
Siedzi teraz smutna i trzęsie rączkami
Myśląc kiedy znowu do Rygi pojedzie.
NA DEWOTKĘ
Dewotka bogobojna chwalić każe cnotę
I za młodu chwaliła, lecz inną robotę;
Teraz gdy za stara chłopom do kochania
Rada się oburza na młodych zagrania.
NA PRAGNĄCĄ
Zamążpójścia pragnęła , wierząc swej urodzie,
- bez miłości czyniła, - dziś jest po rozwodzie.
zarazek
|