Te piękne słonce wstało
mruga do wszystkich ludzi
Jadę na grzyby.
Las spokojny ostoja spokoju
cichy z lekkim oddechem życia.
Idę w około zerkają świerki
wysmukłe z podniesionymi głowami.
Patrzą na mnie z góry z wyższością.
Powietrze świeże rześkie z zapachem ziemi.
W około zielenią się bagna,
jakby nie dopuszczały do serca jego.
W okuł bagien krzaki, zarośla splątane leszczynami,
zrywają z głowy czapkę.
Każąc się pokłonić.
Przyjazne są tylko paprocie
łaskawie kołyszą się jakby zapraszały.
Za nimi polany mchu miękkiego jak pierzynka wygodna,
na której można się położyć
i zasnąć na wieki.
Przy małym świerku zagląda łaskawie,
mały nieśmiały z brązową główką.
Obok niego dwaj bracia zaglądają śmielej.
Na jednym ślimak się przeciąga
na drugim ganiają się dwie mrówki.
Idę dalej widzie pieniek, jakby pomnik trupa.
martwy, szary nabrzmiały sinymi sokami.
Obok niego leży on kiedyś wyniosły,
z obciętymi konarami.
Poszarpany od środka siekierami.
Duma jego opadła razem z kolkami
na ziemie w tym miejscu podeptaną nogami drwali.
Obok jarzębina zadowolona
błyszczy czerwonymi kiściami korali,
nie żałuje sąsiada.
Wystrojona zadowolona z jego upadku,
korzysta ze słońca blasku,
które on zasłaniał swoją zachłannością.
Pajęczyna taka lepka, wszędzie są jej sieci.
Nie widać sprawców tego,
ale są czekają na niego.
Dodane przez Robert Dąbrowski
dnia 03.12.2007 18:13 ˇ
7 Komentarzy ·
709 Czytań ·
|