W pewnym sensie minęły dwa miesiące.
Musimy w końcu umyć okna, bo za każdym razem, kiedy się budzę
wydaje mi się, że pada deszcz. Ludzie z naprzeciwka myją okna,
od wczoraj. Jest płytko, nóż nie wchodzi w ciało, masło jest twarde,
za twarde, by smarować, kruszy się. Zwietrzałą euforią z tych kilku
dni września, wpisanych w złoty środek tak, że można by je oprawić
w ramy. passe-partout ze zużytych mięśni, łokci, miarowo składanych
kolan, łamanych wykałaczek, wyjmowanych naczyń, parujących
metrów kwadratowych, pokoi, korytarzy i tych kap w drzwiach a trzeba już
pisać list. Nocą, bo lubię czuć za plecami ogień, nocą, gdy cierpną
mi palce.
Zobacz, mamy paprykę, cytryny i limonkę. Nie mamy chleba.
Dodane przez kesja skarbek
dnia 07.11.2007 04:54 ˇ
14 Komentarzy ·
822 Czytań ·
|