przedłużenie lata. zielone cienie na otoczce kałuży. tu jesień
i wiatr ustał, woda stygnie w nierównościach, a my jesteśmy
niesieni tropem. nie pracujemy, nie oddychamy, jedynie
nad sobą wijemy ścieżkę, smużkę, wycinek. tak będziesz żyć.
zniknie tylko ciało. z tektury, z sąsiedztwa, zza pleców. w tym
mieście będziesz chodzić po zamkniętym kręgu, nieustannie.
więc oto mówię ci mit jak mały chłopiec, szedł schodami w ubraniu
zasypany snem. na korytarzu pachniało paczuli, futurą, szkłem.
i że znów tak chciałoby się wytrzymać falę na noc. wyjść z pieczary.
Dodane przez vigilante
dnia 31.10.2007 19:18 ˇ
8 Komentarzy ·
1158 Czytań ·
|