Był okręt, który zwał się Arka Pana
Pływał po falach, do fal strzelał z dział
Była Arka, przyszły pancernik Potiomkin
Coraz cięższy pancerz, coraz bardziej cieknie dno
To jest poemat dla dorosłych
Niekoniecznie dzieci, niekoniecznie z głuchej wsi
Dość chowania krzyży głęboko pod koszulą
Rumienienia się za gumki i dzieci z probówki
To jest poemat dla dorosłych
Mamy dość pouczania i ciskania gromów
Zamiast całować beton lotniska po lotnisku
Wstańcie z tyłków, nim kamienie wołać będą.
Znowu wstanie świt, znowu ludzie
Zwloką się z wyr, by tyrać na takich wy
Na niebie ujrzą zorzę, wiedząc, że jest tam więcej
To są żywi ludzie, a nie wasz prywatny folwark.
Drży ziemia, gruchocze bazyliki
Na co jeszcze czekacie aż przemówi do was krzyż
Przykro mi, jestem z drewna miększego niż wasze łby
Tak mówi Pan: nie będę gadał do lampy
Możecie nas wykląć, zakazać sakramentów
Zesłać na pustynię jak biskupa Gaillot
Jak buddystów zwymyślać od ateistów
Zbłądzone owieczki o jedno Vaticanum za daleko
Bóg gejów innowierców i nierządnic
Ma bezmierne poczucie czarnego humoru
Odleciał odrzutowiec opadły żółte flagi
Niech ktoś nam powie, że niebo nie jest puste.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 01:00 ˇ
1574 Czytań ·
|