Nie odkładam miłości na później,
tkwię w niej na wieczność, po kres.
Nie szukam jałmużny, podarku,
ja kocham, jak wierny pies.
Nie szukam już róż zapachu.
Nie szukam już wzruszeń, brak tchu.
Pokornie słońcu się kłaniam.
Pokornie zostanę tu.
Żar dawno wypalił me oczy.
W nich tylko smutek i łzy.
Nie chcę już w nicość kroczyć.
Nie chcę już błądzić wśród mgły.
Rozdałam już siebie w całości.
Rozrzutna jestem, to fakt.
No cóż, taka ma dusza.
Z nią tylko zawarłam pakt.
Już nie chcę żadnej ułudy.
Stanowczo złamał mnie los.
Chcę dalej kroczyć samotnie.
Czas skończyć drzeć każdy włos.
Dałam Ci taniec ostatni.
Teraz samotnie wiruję.
Bez sensu i bez nadziei.
Nic do nikogo nie czuję.
I choć są serca otwarte,
i liczą na moją dłoń,
ja idę trwale w zaparte,
i tulę tylko twą skroń.
Nie dla mnie zastępstwa rozkoszy.
Nie dla mnie ułudy jest świat.
Jak nie mam miłości jedynej,
przyjmuję kosz gorzkich strat.
Nie umiesz szczerze kochać.
Konsumpcji pełen Twój zew.
Ty nawet nie rozumiesz,
czym życia jest słodka krew.
O śmierci piszesz rozrzutnie,
lekko, jak znałbyś jej smak.
Jednak nie umiesz żyć wiernie,
jak zwykły, szary ptak.
Miłość twa wredna, tkwi we mnie.
Nie zdradzę jej, choć mija ten świat.
Dla mnie jest wielką i cenną.
Nie dla niej jest rewia łat.
Albo się szczerze kocha
i serce w całości oddaje,
albo udaje się greka
i wiersze się pisze, rozstaje.
Układam się z sercem rozdartym.
Układam się w morzu łez.
Tak jest, gdy komuś zaufasz,
A życiem zawładnie bies...
Dodane przez CzerwonaRóża
dnia 17.02.2024 10:56 ˇ
2 Komentarzy ·
236 Czytań ·
|