Bezgrzeszne jak powietrze oczyszczone
potopem - zaśpiewali.
Tutaj Kain uśmiechnął się pod wąsem,
zaczajony w rogu arki spokojnie
ostrzył sztylet w oczekiwaniu Araratu.
Za nic miał gołąbka z gałązką z góry wiedząc
jak się kończą historie,
szczególnie gdy na pokładzie panuje szaleństwo
przeplatane z wznoszeniem modłów.
Jak na tę chwilę dookoła bezkres
i głupia nadzieja na zmiany, lecz w zanadrzu
tylko wymiana pokoleń i powolne
umieranie gwiazd.
Dzieci Kaina są mimo wszystko mądrzejsze
- istniejąc. Choćby nawet przez ułamek sekundy.
Dodane przez Wierszopis
dnia 07.02.2024 23:07 ˇ
5 Komentarzy ·
227 Czytań ·
|