W Martwym Morzu miłości tonę
Bez głębi szarym oceanie
Biała sól, korale czerwone
Usta pełne mydlanych baniek
Bliżej dna słońce drży rozdrgane
Piasek sypie z ziarenek pamięć
Patrzę w Twe oczy ukochane...
Puste...Prawie białe...Jak łabędź
Srebrne kule w niebo wirują
Oddechem przeżute bez tlenu
Jak syreny w niebo wstępują
Ze śpiewem mamiącym tak wielu
Kuszący jęk uszy świdruje
Aż biegnąć chce się za ułudą
Uszy woskiem zabudowuję
Jak Odys by nie ulec złudom
A czas jak Bóg nieodgadniony
Każdym dniem z klepsydry ubywa
Oddech krótszy jak słońca promyk
Cichych śmierci wokół przybywa
A Ty znów kusisz na wystawie
Samotność cierpliwym wampirem
Suknię marzeń szyję jak krawiec
Na nasz ślub. Na ostatnią chwilę.
Dodane przez Stretch
dnia 15.11.2023 19:19 ˇ
3 Komentarzy ·
286 Czytań ·
|