Dzień pierwszy:
Śnię gwiazdy pękające pod nogami,
głośne trzaski budzą zaściennych,
wyskrobują pazurami dziury
na przestrzał muru.
Z fragmentów jawy, cienkich
jak papier, na którym spisano
wzór na sens życia istot
trawiących czas i przestrzeń.
Pomiędzy warstwami tynku.
Dzień drugi:
Wieszam pranie pomiędzy śniadaniem
a kolacją, po obgryzieniu gnatów
wykopanych na skwerze stawiam
tarota. Z nieważnych kart płatniczych.
Próbuję odpędzić sen
na wszelkie sposoby. I tak nadchodzi:
Dzień pierwszy.
Dodane przez Wierszopis
dnia 12.11.2023 14:59 ˇ
3 Komentarzy ·
177 Czytań ·
|