Gdy będę miał drugie życie
Dom stanie tam, gdzie piorun nigdy nie uderzy,
w zapachu igieł sosny i wiosennej brzozy.
Gadający las z boku, który mógłby ożyć,
gdyby przyszła choroba lub ludzie nieszczerzy.
Plecy będę miał silne, jak dorosłe drzewa,
a od mąki pszenicznej pobielałe ręce.
Sam ze sobą, lecz przecież nie trzeba nic więcej,
żeby z łąką rozmawiać i z ptakami śpiewać.
Przyjdzie czas, gdy pod wieczór, nad brzegiem jeziora,
przystanę i się schylę nad spokojną tonią,
by zobaczyć na wodzie rysy własnej twarzy.
I odległe wspomnienia, jak cudzy sen, goniąc
- pomyślę, że to wszystko zdarzyło się wczoraj.
Jeżeli tak się stanie, jeśli się przydarzy.
|