Jasny kurz tańczył w słońcu na spróchniałych drzazgach.
Rozłożył stare skrzydła anioł stróż z makatki,
od dawna bezrobotny. Spokoju nie zaznał,
bo myślał, że na świecie został on ostatni.
Niejedną łzę na twarzy stoczyły mu mole.
W ciemnym czyśćcu składziku niepotrzebnych rzeczy
dowiedział się i poczuł jak potrafi boleć,
kiedy nie ma do kogo i dokąd odlecieć.
Sterta gratów umarła na ciężką samotność;
wypłowiały obrazki, rozeschły się krzesła.
Tylko on nadal czekał, ciągle wierząc mocno,
że chwila ostateczna jeszcze nie nadeszła.
Zaplótł dłonie na piersiach, słysząc jak oddycha
wysłużona podłoga ciemniejąca zmierzchem.
Odroczono Dzień Sądu, nie nastąpił dzisiaj
- pewnie znów ktoś zapomniał albo jest za wcześnie.
|