|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Wiersz - tytuł: Amsterdam 2.0 |
|
|
Szłam. Po raz pierwszy nie musiałam pytać przechodniów
o drogę. Wieczór szklił chodnik fioletem i dymem,
rozprowadzał późne światłocienie powolnymi liźnięciami
po rozbujanych fasadach; ta ulica nie miała końca,
choć zdawało się, że wystarczy zaledwie kilkanaście metrów
i zbiegnie kamiennymi schodkami prosto
do morza. Już czuć było rybi posmak w powietrzu
i słony chłód wgryzał się w kąciki oczu.
Szukałam portu, doków w zgiełku i mgle rozchodzącej się
po kościach; będziesz tam czekał, jak zwykle, w jednej
z tych śmierdzących potem i fryturą tawern, gdzie
dobrze już rozgrzani marynarze nie mają cieni
i diabeł mówi: Goedeavond.
Co ty tutaj robisz, spytasz, strącając ze stołu szklankę;
to ten moment, kiedy nic nie będę umiała
odpowiedzieć, niewidzialna i niesłyszalna.
Nieprawda, że cię tu nie ma, że to tylko
czas pomylił kroki w nigdy niedokończonych tańcach
ze wszystkich przystani świata.
Wiesz przecież, że ja nie znam tych figur ani rozkołysań,
choć dla ciebie mogłabym być dziewczynką portową.
Każdy ruch stanie się coraz bardziej nieporadny, gdy noc
zacznie wyjmować kolejne cząstki puzzli z niestabilnego
kadru. Spadam już, mrukniesz, ocierając usta
z piwnej piany, i oddalisz się z inną, obcą załogą,
prosto w nawoływania nautofonów.
I nagle ten port i ta tawerna, i całe miasto, którego skłębione ciepło
za plecami nie daje ukojenia, okażą się bezdomnymi znakami
bez swoich rzeczywistych signifiés, w oblepiającej gęstości
szarej godziny. A gdy będę sypać garście piasku
w zamknięte drzwi, diabeł wyjrzy z głębi
i napisze mi od wewnątrz na popękanej szybie: Ga weg, ga weg!
Dodane przez Gloinnen
dnia 27.03.2023 20:03 ˇ
18 Komentarzy ·
772 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 27.03.2023 20:58
Opowieść jak ze snu albo - o śnie. Czuje się ten oniryczny klimat.
Choć czasem sama noc i - przez jej czar - zakamarki miasta i jej bohaterowie zamieniają się w podobne kadry. Jet klimat i chyba on tu rządzi.
Czytałam kilka razy, więc - "po drodze" - pomyślałam też o kilku sprawach "technicznych":
1. Możliwe, że zamieniłabym "garście" na "garściami", tutaj:
"gdy będę sypać garście piasku/ w zamknięte drzwi"
"Sypać garściami" jest chyba bardziej wymowne. Jednak, jeśli mamy do czynienia ze snem, drzwi mogą być nawet jak naczynie, jak słój, wtedy da się nasypać "do środka".
Chociaż... po polsku napisałoby się wtedy "do", a nie "w". sypać garściami do słoja, do wiadra, do miski i do... drzwi.
Coś widocznie jest nie tak z tym sypaniem "garści piasku w drzwi".
2. Tu zastanowiłam się nad przecinkiem po słowie "doków":
"Szukałam portu, doków w zgiełku i mgle rozchodzącej się
po kościach"
Bez przecinka odczytuje, jakby peelka szukała dwóch rzeczy:
- portu
- doków w zgiełku i mgle,
a chyba chodziło o porty i doki szukane w trudnych warunkach, w zgiełku i mgle. Jednak nie jestem tego pewna. Ale - zastanowiłam się.
3. A teraz już drobiazg: port i pot w tym fragm.:
"Szukałam portu, doków w zgiełku i mgle rozchodzącej się
po kościach; będziesz tam czekał, jak zwykle, w jednej
z tych śmierdzących potem i fryturą tawern"
Może to śmiesznie zabrzmi, ale moje ucho przez to "r" w słowie "tawerna", a może i podobne z wyglądu do siebie słowa "port' i Pot", troszkę myli się, i zamiast "potem i frytura", czytam "portem i fryturą".
Pewnie, gdyby to był mój wiersz, zamieniłabym "pot" na "dym", czy inne słowo.
Poza tym zapach frytury zabija chyba zapach potu i może właśnie tylko dym da rady współistnieć (obok frytury) tak, żeby go poczuć? Taka mała refleksja.
Był jeszcze jakiś drobiazg, ale umknął mi teraz, więc pewnie nie miał większego znaczenia.
(W zasadzie najważniejsze to zmienić to sypanie garści piasku w drzwi na sypanie garściami. Zmieniłabym jednak). |
dnia 27.03.2023 22:27
Jest to bardzo przegadane i jeszcze bardziej wtórne .. ..niestety.
Mam wrażenie jakiegoś erzacu poezji, który jest podsuwany w przeładowany i nachalny sposób, a w którym niemoc stworzenia klimatu lirycznego ( tak, niemoc ) - jest okraszana już choćby wkrętami z flamandzkiego , tylko po co ?. .. pozdr. |
dnia 27.03.2023 23:23
Podoba mi się kultura pisarska, pewność. Marquez dążył do tego, co podejrzał u Flauberta.
Mniej się męczył, nawet bawił pisząc nudne dla siebie rozdziały, wierszówki dla tego ostatniego zadania, czasem dwóch końcowych, które wywracają na wierzch bebechy, wewnętrzną powięź z postaciami. Tego mi zabrakło, albo środek, mięso tekstu były zbyt treściwe w stosunku do puenty.
Pozdrawiam. |
dnia 27.03.2023 23:44
Grain, jeśli można z Tobą polemizować, to zaznaczę skromnie, że / pewność / jest wypadkową wtórności ;), bo ja na przykład mam wrażenie, że czytam u Gloinnen wciąż TEN SAM wiersz, tylko raz w odsłonach żałobnych, a raz w tanecznych i żeby już nie być gołosłowną, dla przypomnienia poniżej kilka mocno eksploatowanych frazek :
w nigdy niedokończonych tańcach
ze wszystkich przystani świata
gdy wykołyszesz dla mnie z nocy
jak się w ciebie rozsypać
Wiesz przecież, że ja nie znam tych figur ani rozkołysań,
wszystkie od zawsze albo tak bardzo.
rozkołysała żebra
odtworzyć się w nich tysiącem zawirowań
Kołysanie nigdy się nie kończy, przecieka
w niepokój oddechu,
hydria bioder przelewa się ogniem.
przelewając się dymną słodyczą między turbulencjami
co dotyk rozwija z mokrych, czarnych nici;
( Czytelnicy naprawdę miewają dobrą pamięć, warto ich doceniać.. ..). |
dnia 28.03.2023 03:29
Dagny, swoje uwagi już wyłożyłem. Będzie, tego na kilka komentarzy, Nie pamiętam poprzedniego wiesza Glo.
Z portalowych wierszy zapamiętałem kilka. Jeden B. Kłajzy który odgrażał się, że jak spotka tego kurdupla z łukiem, to nakopie mu do dupy. Kilka z peelem Izydorem, przypominającego mi sierżanta Ż, zwanego Dyziem, który kiedyś w deszczowe rano(zaprawa 06.10) pozdrawiał żołnierzy robiących pompki w podkoszulkach słowami: Hop, Hop olimpijczyki. Nieziemskie, pojedyncze frazy Beaty S. np. w wierszu o umierającej matce napisała, że to było codzienne odrywanie się od ziemi. Reszta już przesadna, bywała okropna. I mój numer jeden z najgorszego portalu Poetyckie Zacisze. POETKA o imieniu Marta napisała kilkadziesiąt wierszy o aniołach, którzy towarzyszyli jej w życiu. Ja nawet nie zbliżę się do jej sposobu i możliwości przekazu. Nigdy nie napisała komentarza ani nie odpisała. Tak, że nie wiem, kto tak naprawdę był autorem albo podszeptywał jej te przepiękne wiersze. I powiem jeszcze jedno w naszych piosenkach ludowych jest mnóstwo prawdziwej wielkiej poezji.
Poza tym my tu wszyskie na dorobku. Każdy szuka siebie i niech się żadnej cholerze nie wydaje, że już zdybał.
Pozdrawiam Dagny i wszystkich nie wymienionych o tak wczesnej porze 05.30. Niech przynajmniej oni pośpią. |
dnia 28.03.2023 05:45
Grain, bycie na poetyckim dorobku, nie wyklucza profesjonalizmu w dziedzinie sztuki na innym polu ( u mnie, osiem lat zajęło samo studiowanie m.in. za granicą - fachu muzycznego).
I tak, jak nie dam się nabrać na zestaw kuglarskich chwytów w muzyce ( mamy takie i owszem (!) - glissy, zbędne akcenty, efekciarstwo, zrywanie końcówek frazy, i wiele in.), zamiast tego starając się wyłowić zmysłami prawdziwy talent który PORUSZA , tak również w poezji stosuję te miarę - czy jest ona wypływającym z talentu / wzbudzaniem / stanów u innych, czy tylko krzyczeniem o nich i żonglerką znanymi już chwytami.. ..?
I cytat : / to ten moment, kiedy nic nie będę umiała
odpowiedzieć, niewidzialna i niesłyszalna / - jeżeli taka fraza pada bo dwóch strofach nieprzerwanego gadulstwa - to przepraszam ;)) - brzmi ona wiarygodnie 😉?
pozdr. |
dnia 28.03.2023 07:15
Podoba mi się ten ekspresywny obraz Amsterdamu z tawernami i portami. Wiersz odczytuję bardziej jako prozę literacką, może stanowić ciekawy wstęp do jakiejś powieści. Chyba wkradła się literówka w Goedeavond (Good evening). Ja raczej powiedziałaby w tym kontekście Welterusten (Good night). Decyzja należy jednak do autora.
Pozdrawiam :) |
dnia 28.03.2023 07:53
Nie byłam w Amsterdamie, ale filmy oglądałam, zatem wydaje mi się, że świetnie uchwyciłaś klimat tego portowego miasta, śmierdzących potem i fryturą tawern, ale też chwilowych bywalców różnych nacji, szukających nie tylko taniej miłości... Podoba mi się urealnienie tej odrealnionej nieco sytuacji dialogiem dwojga gotowych na taniec życia. Pozdrawiam. |
dnia 28.03.2023 07:55
Ja za joan.
Dla mnie też ten utwór jawi się jako zaczątek dobrej prozy.
Pozdrawiam. |
dnia 28.03.2023 09:14
Z każdej krytyki i dyskusji można się czegoś nauczyć. O ile bez ingerencji admina. Mój wpis nie był całkiem łagodny. Jedna osoba odczyta zamysł recenzji, wpisu, inna nie. Odbierze to jako personalny atak. Nie jedno mam za uszami. Na PP jest niemal pełny przekrój poziomu portalowego pisania i oczekiwań autorów. Po dzisiejszej lekturze wierszy /gdzie indziej/ zwątpiłem. Są osoby, którym nie pomoże krytyka, nawet gdyby zmartwychwstał profesor Wyka, nastawieni tylko na pochwały, bo piszą dla siebie, że to forma terapii. I po kiego mam krytykować, rozwalać komuś puzzle, odbierać radość np. metaforonimfomnki lub poetyckiego osiłka z hantlami po ostatnim namaszczeniu. Ale niech to się kręci. Póki co nikt mnie nie pozbawia Nobla.
Pozdrawiam. |
dnia 28.03.2023 09:48
Grain,
znam Cię jako dżentelmena, jednego z bardzo niewielu na tym portalu, ale jest to piękna cecha wielu Panów - starszego ode mnie pokolenia.
Tutaj ona jednak NIE pomaga - tracisz bowiem pożądaną obiektywność, ale zgodzę się z Tobą w jednym - są osoby, którym nie pomoże krytyka,( taki mam też odbiór progresu twórczości koleżanki G. ) - więc tylko ze względu na Ciebie jeszcze wróciłam pod ten tekst, żeby przypomnieć, że :
nawoływanie do zaprzestania krytyki / w ogóle /, aby nie / rozwalać komuś puzzli🤭/ jest po pierwsze :
do bólu naiwne - bo to portal warsztatowy,
po drugie - swój apel musiałbyś NAJPIERW zaadresować do koleżanki G. - namaszczającej tutaj ochoczo od tygodni, według baaardzo subiektywnej oceny - / to słabiutkie/, / to wyświechtane /itp.
a po trzecie - z całym szacunkiem Starszy Kolego i Poeto, stosuj proszę tę samą miarę względem Panów ( których to - już chyba przyjdzie tylko mnie bronić ), jak i wobec Pań.
Poniżej cytat z Twojego komentarza do .. .. Wierszopisa:
Grain dnia 10.03.2023 06:11
Bez urazy, ale masę wierszy, może to jednak nie ten sam, kończysz w ten sam sposób.
I nawet przeprowadzony pod końcową płońtę przewód jest z odzysku. Jakbyś kręcił się w kółko. Z wyrazami szacunku, jak na początku fascynacji Twoim pisaniem.
( a my Grain - mamy inną możliwość wyjaśniania sobie różnic zdań, zapraszam na medium społecznościowe jeśli już koniecznie, bo dzień niesie dla mnie inne atrakcje😉 ),
pozdrówki. |
dnia 28.03.2023 11:17
Dziękuję wszystkim za czytanie i opinie.
małgorzata sochoń - pomyślę nad Twoimi sugestiami. Dobrze odczytałaś oniryczność, atmosferę snu.
Grain - Marquez i Flaubert - ok, ale jeśli chodzi o umiejętność "poetyzowania" opisu w prozie, to dla mnie niedoścignionym wzorem zostanie chyba V. Hugo i jego "Człowiek śmiechu". Opis wisielca w jednym z pierwszych rozdziałów tej powieści jest powalający, a to tylko jeden z wielu przykładów.
silva - też nie byłam w Amsterdamie, bardziej sugerowałam się piosenką J. Brela i cytatem:
Jest port, wielki jak świat, co się zwie Amsterdam
Marynarze od lat tańce swe tańczą tam
Z tym, że piosenka prezentuje kompanię marynarzy, ja przeniosłam gdzie indziej punkt widzenia, choć oczywiście do talentu Brela nie pretenduję.
joan, IZa - macie rację, to raczej pogranicze poezji i prozy.
Pozdrawiam,
Glo. |
dnia 28.03.2023 17:06
 
- Nie chcę się tu wdać w polemiki. Znam jednak poetów którzy na naszym
portalu wklejali poschodkowane teksty, a w tomikach zostały wydrukowane
jako proza poetycka, i na odwrót. Nie będę tu przytaczać nazwisk,
bo nie wiem czy wskazani autorzy, by sobie tego życzyli. (IMHO) W literaturze
XXI wieku linia pomiędzy poezją a prozą jest bardzo cienka.
Wiersz Gloinnen, przeczytałem z dużą przyjemnością, ale i przyznam się,
ze w tekście nie szukałem prawd, a klimatu. Czułem nawet niedosyt, że
aż sięgnąłem na półkę i dla przypomnienia przeczytałem rozdział trzeci
powieści Hermana Melville'a - Moby Dick, ten o oberży Pod Wielorybnikiem.
Ale odbiegam od tematu. W wierszu spodobała mi się postać diabła, według
mnie, to (chyba) kluczowa postać, na jej rolę w tekście warto zwrócić uwagę.
I tu, odezwała się we mnie dusza romantyka. :) Pozdrawiam Autorkę.
  |
dnia 29.03.2023 08:52
Jest opowieść, jest i wciąga, więc skąd ten niedosyt? |
dnia 29.03.2023 12:44
w jednej
z tych śmierdzących potem i fryturą tawern, gdzie
dobrze już rozgrzani marynarze nie mają cieni
...się dla mnie
https://www.youtube.com/watch?v=pRSjyeogm5U |
dnia 29.03.2023 14:18
Robert Furs, adaszewski - dziękuję Wam bardzo serdecznie.
Mithotyn - dzięki wielkie! Gdy zobaczyłam ten teledysk, dosłownie wgniotło mnie w fotel. Oczywiście nie znałam go wcześniej, a można odnieść wrażenie, że mój wiersz powstał z inspiracji.
Ta uliczka... Te dziewczęta, tańce i muzyka w tawernie... A zwłaszcza ta dziewczyna z akordeonem... Coś niesamowitego. Jak żywcem wyjęte.
Ponieważ wszyscy panowie odczuli po lekturze mojego tekstu pewien rodzaj niedosytu - zachęcam do otworzenia linka. Myślę, że nawiązanie muzyczne i obrazy w filmie zapełnią ten niedosyt w stopniu zadowalającym :)
Glo. |
dnia 30.03.2023 06:45
Wróciłam pod ten wiersz, bo uważam, że za mało napisałam w stosunku do swoich odczuć. Aż żal nie podzielić się tym z Autorką.
Nie napisałam np. o tym, ze samo słowo "frytura" genialnie wybrzmiewa z wyśpiewywaną przez Brela, powtarzaną frazą: "Dans le port d'Amsterdam".
I - w sumie - ten "pot" zamieniający się w domyśle w "port", całkiem jest dobry.
Mnie też bardzo podoba się fragm. wyłowiony przez Mithotyna:
w jednej
z tych śmierdzących potem i fryturą tawern, gdzie
dobrze już rozgrzani marynarze nie mają cieni,
szczególnie, że przypomina o tym, że mamy do czynienia ze snem. Postaci ze snu raczej nie maja cienia.
A co do snu, i... przebudzenia, bardzo podoba mi się puenta, w której twardo wybrzmiewają słowa wypowiadane przez diabła:
Ga weg, ga weg!
Ga weg, ga weg! Ga weg, ga weg! Ga weg, ga weg! - tak przecież mógłby dźwięczeć sygnał budzika w smartfonie.
Idź stąd, idź stąd! Idź stąd, idź stąd! Idź stąd, idź stąd! - gdy sen przeplata się z jawą, dźwięk budzika może stać się elementem snu. Wtedy ten dźwięk, który przywołuje nas do rzeczywistości, wybudza, może stać się też elementem sennej opowieści.
poza tym w puencie mozna wyraźnie zobaczyć tę granicę między jawą a snem, którą - symbolicznie - stanowią powieki.
Jest pasek sypany do oczu, ich przekrwienie spowodowane popękaniem drobnych ciałek krwionośnych, jakichś "żyłek":
będę sypać garście piasku
w zamknięte drzwi, diabeł wyjrzy z głębi
i napisze mi od wewnątrz na popękanej szybie
Lecz najciekawsze w tym jest ODWRÓCENIE sytuacji. Oczy - przekrwione, popękane szyby - zmęczone są nie patrzeniem na jawie, a patrzeniem we śnie.
piasek w oczy sypany jest nie przez jakiegoś "piaskowego dziadka", na dobranoc, ale przez samą śniącą, jeszcze we śnie.
Więc ten "diabeł z głębi" nabiera naprawdę głębokich cech.
Wiersz bardzo mi się podoba.
Duszność (taka francuska, przez Amsterdam i fryturę!), "męczarnia drogi", tajemnica, a na koniec to wybudzenie przez "diabelski budzik": Ga weg, ga weg!
Ga weg, ga weg! - wspaniale wybrzmiewa. Nawet jak się tych słów nie przetłumaczy, samo ich wypowiedzenie jest twarde i jakoś tak... bardzo finalne.
przepędzenie ze snu musi też być - kto wie? - w interesie samego snu. Żeby klimat nie prysnął! |
dnia 31.03.2023 23:23
małgorzata sochoń - dziękuję Ci serdecznie za powrót i bardzo ciekawą interpretację.
Glo. |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 26
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|