Mój pierwszy raz
był tak wstrząsający
że nawet po 50 latach
czuję ćmy w brzuchu
I dreszcz wzdłuż kręgosłupa

Jezioro w samo południe
migotało za drzewami
Babcia siedziała z książką
przed domkiem na leżaku
w czerwono-żółte pasy
Błękit zszarzał w upale

Na drewnianym pomoście
w rytmie plusków nawoływań
tańczyły radosne stopy
Skroplone wakacje na moich plecach
brązowiały coraz bardziej
a włosy płowiały suszone słońcem

Gdy piłka potoczyła się nad dziki brzeg
uzbrojona w patyk zbiegłam za nią

W wilgotnym tłustym mule
rozpadały się liście i gałązki
Pomiędzy nimi dreptały owady
których nie obchodziłam
chociaż stałam tuż obok

Podniosłam liść łopianu
zajrzałam pod jego spód
Tam właśnie przyczajona noc
skurczyła się do grudy ziemi
I czekała gotowa urosnąć
w cieście na czarny pieróg
dla drugiej strony świata

która właśnie wpadła mi w oko