Czuję tylko ból.
Bolesną rozpacz
I w ustach sól.
Tyle słów,
mojego oddania,
tyle słów...
A tu znów.
Znów to samo,
ściana i mur.
Jak pereł czarnych sznur.
Jak pęknięta bańka mydlana.
Znów ściana.
Znów gorzkie łzy.
Czarna rozpacz i ty.
Zamknięty, nie święty.
Mówisz: zakochany.
W wielkim zadufaniu,
piszesz o kochaniu,
choć nic nie rozumiesz.
Nie umiesz pojąć słów.
Chcesz trwać w związku znów.
Ale czy wiesz,
czego naprawdę chcesz?
Czy znasz moje pragnienia,
szepty, westchnienia?
Czy rozumiesz bez słów,
co znaczy "wrócić znów"?
Czy wiesz, czego ja chcę?
Wciąż nie znasz mnie.
Nie jestem workiem trocin,
daleki mi Jarocin
i inne chore klimaty,
uczucia na raty.
Jestem zawsze realna,
wrażliwa, nienachalna.
Daję całą siebie,
marzę o wspólnym niebie.
Jestem zawsze pogodna.
Wciąż miłości głodna.
Ale nie jakiegoś gniota,
któremu światem kokota.
Wcale nie jestem trudna,
ani wścibska, marudna.
Nie jestem też zazdrosna,
ja tylko jak wiosna,
chcę się cieszyć miłością,
chełpić naszą radością,
mnożyć promyki słońca.
Chcę swój świat podarować,
wszystkie smutki pochować,
ułożyć nas na niwie,
żyć tylko szczęśliwie...
Bez końca...
Znów szukam słońca...
Dodane przez CzerwonaRóża
dnia 07.11.2022 23:09 ˇ
1 Komentarzy ·
343 Czytań ·
|