|
dnia 04.11.2022 19:28
Bardzo ciekawie i bezpretensjonalnie pokazana relacja, być może z synem/ wnukiem, który kocha zwierzęta z wzajemnością, zwłaszcza te "złapane"... Pozdrawiam. |
dnia 04.11.2022 20:19
A może relacja z myszą?...
Zdarzyło się, że mysz wpadła w pułapkę tak nieszczęśliwie, że został jej przycięty ogon. Było to w mojej kuchni, która graniczy ze strychem. Kuchnia jest na piętrze, pod nią, na parterze - sypialnia. A przyjacielem wszystkich stworzeń jest mój mąż. I to on, w piżamie tylko, wyniósł, brodząc w śniegu to małe stworzonko, jak najdalej - w wierszu napisałam "za szosę", chociaż żadnej szosy w realu nie było.
Przygoda wydała mi się ciekawa. Miałam też nadzieję, że może da się, oprócz anegdoty, ukryć w tekście ślad symboliki myszy.
Dzięki za wizytę i kilka słów, silva. Pozdrawiam również. |
dnia 04.11.2022 20:24
(Przecinek po "brodząc w śniegu": "wyniósł, brodząc w śniegu, to małe stworzonko"). |
dnia 04.11.2022 20:47
Wzruszająca historia, jeśli brać ją tak dosłownier30;
Też mieliśmy myszkę rezydentkę - jako jedyni pośród sąsiadów - (zdeklarowanych miłośników kotów).
Calutką zimę zaokrąglała sobie kształty, wyjadając słonecznik z wielkiego worka dla ptaków. Będąc już całkiem korpulentną u progu wiosny, pewnego dnia skończyła niestety marnie 😩jako ostatni łup stetryczałej kocicy z sąsiedztwa, (która parę tygodni później sama padła sztywna, ). Nie było więc happy endu, nie zostałam przedwcześnie babcią mysiątek, a szkoda, byłby może i wiersz((;, pozdrawiam serdecznie, D. |
dnia 04.11.2022 21:02
No, to pozostaje pytanie - kto tę pułapkę zastawił, bo to mnie skłoniło do spojrzenia na dziecko, które naprawia coś za dorosłych... |
dnia 05.11.2022 08:07
Doskonały wiersz, wysmakowany i szczery |
dnia 05.11.2022 09:54
Dagny, dziękuję za Twoją opowieść o myszce. Chociaż na koniec myszka trafiła w kocie łapy i zęby, wcześniej miała boską wyżerkę, więc jej życie, chociaż krótkie, nie było takie złe. To na pocieszenie...
silva, no cóż... To ja...
adaszewski, dziękuję! Co do szczerości - było mi rzeczywiście trochę wstyd, gdy mysz "nie powiedziała mi nawet dzień dobry". |
dnia 05.11.2022 18:01
U nas w domu, na leżącej wysoko (!) - na segmencie, bezwolnej gitarze zagrała mysz, opuszczająca pudło rezonansowe. Córcia dezaktywowała wszystkie pułapki, nawet nauczyła się grać z tym samym skutkiem. Wnukowi, już na innej, poszło lepiej. |
dnia 06.11.2022 11:31
Małgorzata Sochoń
Zdarzyło się, że mysz wpadła w pułapkę tak nieszczęśliwie, że został jej przycięty ogon
Co za bidulka. Jakbym słyszał pisk myszek, które oddałoby życie za przycięty ogon ;-))) |
dnia 06.11.2022 14:54
bywa, że mam kłopoty z myszami, na wsi, dom często stoi pusty więc i myszy rajcują; pogryzły dywan, pościel, gdy wracamy pierwszy raz po zimie, to zaczynamy właśnie od bilansu mysich i nie tylko mysich strat, :) pozdrowionka, |
dnia 07.11.2022 06:05
Robert Furs
Jak się ma stary dżewniany dom to i mysze z dziurów wylatujo ;) |
dnia 07.11.2022 15:41
Grain, artyści wzruszają, nawet jak są myszami. a może wtedy szczególnie? Fajna anegdota!
Maciej Sawa, o! Maciej Sawa! Jak miło zobaczyć Twój komentarz po długiej Twojej nieobecności na portalu.
Nieszczęśliwość jest względna... Tu opisana z punktu widzenia mojego. Gdyby mysz zginęła - nie przyprowadziłaby swoich dzieci, jej dzieci nie miałyby szans na rozmnożenie się, nie byłoby też szansy, że mysz zostałaby praprapraprapraprapraprapraprababcią dla kolejnego pokolenia.
Tak się zresztą nie stało, ale - mogło stać.
Więc jej szczęście było moim nieszczęściem. ale to nieszczęście nie rozwinęło się aż tak, jak mogło. |
dnia 07.11.2022 15:46
Robert Furs - dziękuję za przybycie i opisana historię. Mój znajomy opowiadał kiedyś, że w swoim wiejskim mieszkanku kładł na książkach w biblioteczce stare gazety, żeby myszy oszczędzały książki. I rzeczywiście - myszy gryzły gazety. Książki się ratowały. |
dnia 07.11.2022 15:49
Uroczo podane, choć final myszki smutny.
Ma to "coś", co lubię.
Ola. |
dnia 13.11.2022 09:01
Ola Cichy, dziękuję, i miło mi, że znalazłaś tutaj to "coś". |
|
|