Kto dał im giętkie ciało i twardość kamienia,
wie tylko skóra ziemi pachnąca po orce
i niezmiennie milczący wieczorny ocean
nieba, gdzie być powinien wszystkich rzeczy ojciec.
Niewidoczne dla oczu przechodzących istot
splatają się misternie w kolejny hieroglif
labiryntu litanii z prośbami, by przyszło
nowe życie ze źródła krzewiących się modlitw.
Poskręcane i stare, pełzną na powierzchnię,
zastygając rzeźbami wykutymi w ogniu.
Nieśmiertelne, bo przecież były znacznie wcześniej;
zanim pierwszy dzień nastał, a z nim wyrósł ogród.
|