Opera góralska w trzech zasłoniętych aktach, bez wymiany koszulek na dokumentach.
Akt pierwszy
Przed ogromnym landszaftem z chatą góralską i paletami piwa Tatra i Harnaś,
pazerna babcia w szczątkowej bieliźnie rąbie kloce drewna ciupagą z napisem Dubaj i śpiewa:
Góralu czy ci nie żal.
Akt drugi.
Jak wyżej do śpiewającej przyłącza się chór z antycznej tragedii.
Smutek rośnie szybciej niż inflacja i lajki dla lajkopisarzy piszących kredą:
Precz z caratem.
Akt trzeci - ostatni.
Jeszcze smutniej.
Z chaty wychodzi zapłakany frontmanni śpiewa, śpiewa Imagine Lennona, bo ktoś ukradł otwieracz do butelek.
Kiedy z playbacku popłynie Pust wsiegda budiet sołnce, pojawia się gazda i wali po głowie babcię, bo ją jedną brał dziewicą i po co mu to było.
Dodane przez Grain
dnia 24.03.2022 14:14 ˇ
7 Komentarzy ·
278 Czytań ·
|