jedziemy z synem Jackiem
zwiedzić okolice Opoczna
wejść w las i nacieszyć oczy zielenią
spotkać ptaka - uzdrowić serce śpiewem
poczuć wolność posłuchać pukania dzięcioła
idziemy nad rzekę
tatarak pachnie w zakolu blisko płaczącej wierzby
razem z lilią wodną i brązową pałką
na łące błyszczą krople rosy
obmywają roślinki z codziennego kurzu
mijam most na którym miłość powiedziała do widzenia
pięć brzóz rośnie nadal
wierzchołki zamglone - gdzieś tu kiedyś
szczęście było na ustach
owijało całe ciało różową mgiełką
wiatr wyciągał spinki z włosów
z radością rozplatał warkocz
śmieszy natarczywy motyl - wabi kolorem miłości
mamo? - pyta mój syn Jacek
dlaczego nic nie mówisz
chyba marzyłaś - śmieje się głośno
tak synku - rozchyliłam czas
i weszłam tak na chwilę
Dodane przez Irena Plucińska
dnia 05.02.2022 11:20 ˇ
7 Komentarzy ·
229 Czytań ·
|