|
dnia 07.01.2022 12:08
Bardzo proszę Pana Moderatora o usunięcie podwójnych odstępów między wersami, z zachowaniem podziału na stroiki (między nimi odstępy są większe). Przepraszam za kłopot. |
dnia 07.01.2022 12:23
poczytałam z uwagą.Po cichu i na głos. I powiem tak: forma bardzo w moim guście, rym, rytm, wersyfikacja. Lubię takie eksperymenty.
Ciekawe zestawienia pokazywania i pokarania - czasem to, co się nam ukazuje, nie ważne, na jawie, we śnie czy w imaginacji, bywa jak kara za uczynki i zaniechania.
Wiersz przypomniał mi twórczość Leśmiana - jego skłonność do neologizmów, do specyficznego obrazowania, i może do cyklu "Łąka"? No, sama nie wiem, wiem tylko, że mi się podoba...Pozdrawiam ciepło, z uśmiechem, Ewa |
dnia 07.01.2022 12:33
Zazdroszczę twardej ręki (twardej, bo rozpasania tu brak) ale i miękkości pióra, jawiącej się w wierszu. I naprawdę nie przeszkadza mi to, że jako czytelnik prawdopodobnie jestem poza światem, ukazanym wyżej. Brzmi jak pieśń (łej, nej). Szukam nitki, która zaprowadzi mnie do kłębka. Dla mnie, to jeden z takich wierszy, na które się patrzy z otwartą gębą, zaniemówioną, acz szczęśliwą.
ps. Się nie martw, przyjdą mądrzejsi, to mi się rozjaśni ;o) |
dnia 07.01.2022 12:53
zalogowałem się, do ciekawego wiersza, który zakończyłbym środkową frazą
łąko gdy padasz nie żałujesz światła |
dnia 07.01.2022 13:01
-:))
materiał wyjściowy strofa saficka przeplatana refrenem
nawiasem mówiąc to moja ulubiona
a do tych co twierdzą że to skostniały system przykład czegoś wręcz odwrotnego
otwarty jak najbardziej i ciągle żywy
pozdrawiam -:)) |
dnia 07.01.2022 13:25
Dziękuję za wizyty, komentarze. Odpowiem wieczorem, około 23, teraz piszę z telefonu i strofki zamieniają mi się na stroiki ( pierwszy kom.), więc nie będę ryzykować. |
dnia 07.01.2022 14:58
Czyta się świetnie. Zabawa słowem, doskonała. Czuć świeżość.
Zastanawia mnie ta łąka, która niesie za sobą przerażenie, która spojrzeniem przygniata, wije nieszczęścia. Łąka jako niebezpieczeństwo? Miejsce zagrożenia? Nieskończoność, która wyzwala lęk? I ta koniczyna... ma chronić przed złem?
Tak czy inaczej, czuję tutaj jakąś współzależność, jakby podmiot chciał się zbliżyć. Jest gotowy, ale jakby niegotowy. Ciekawe. Jest nad czym pomyśleć. Pozdrawiam. |
dnia 07.01.2022 15:03
Ciekawa rzecz- wiersz niezwykle melodyjny, muzyczny wręcz, któremu pozwalam się kołysać w jakimś pierwotnym rytmie; budzi nieokreśloną tęsknotę za czymś dawno minionym, baśniowo - ludowym. Przy tym wierszu słowa i sensy są jakby wtórne wobec jego melodyki, nawet zaryzykuję stwierdzenie że w ogóle ich obecność jest symboliczna. Są, bo są a ja nawet nie wnikam czym są te różne obco- znane, staro- nowe zlepki. Czy to jakaś gwara? Słowem, wyjątkowy utwór - poruszający jakie słowiańskie struny ( u mnie). Tylko gałązkę wierzbową wziąć w rękę i się do rytmu kolysac(; pozdrawiam,D. |
dnia 07.01.2022 15:56
Wyciszenia na końcu zwrotek (pierwszej, drugiej, czwartej), ach!, niezwykle przemyślne albo.. "wyczute", czyli zasługa intuicji, w każdym razie - na mnie to działa, och!, działa... A w ich kontekście "łej" i "nej"! Paluszki lizać. |
dnia 07.01.2022 17:22
Jam, wracając tu po raz któryś tam z kolei, lawinę ujrzał ;o) |
dnia 07.01.2022 18:01
Wdziewam korzuch w ciemności nocy na łąkę gdzie śmierć zadajesz koniczynie. Czy jestes trawą tajemnicy czy mścicielką ślepoty nie moje pojęcie. Pewnie po trosze kazdą z nich. Fałsz łąki obnażasz gdy do ciebie skruszona przychodzi. Raczej nie jestes aniołem litościwym przebaczenia. Moment śmierci uchwycony zadusznie, demonicznie wręcz i tylko echo dźwięczy. Fajne kobiety kreujesz na poczytanie. Melodia i rytm sie przeplatają przjemnie w slowiańskim stylu. Mamy refren a to nie piosenka i prosze mi tu nie mylić melodii z muzyką. Pozdrawiam. |
dnia 07.01.2022 18:06
Jedena rzecz spędza mi spokój. Skąd u łąki liście jej własne? Ale nie naciskam. Chylę czoła. |
dnia 07.01.2022 21:40
a na łące onej oncej śnieg! łej! zaraźliwe językobajanie, znaczy że rezonuje, że hej! :) |
dnia 07.01.2022 23:11
Napisałam list do moderatora4, żeby tu zajrzał i poprawił zapis. Mam nadzieję, że znajdzie chwilkę. A teraz czytanie i odpowiadanie na komentarze:
Ewa Włodek - rzeczywiście można nazwać ten wiersz eksperymentem. I tak samo można nazwać każdy wiersz. Tak pomyślałam. Miło mi, że się spodobał. Przywołanie Leśmiana też jest mi miłe, bo go uwielbiam. Jednak nie pomyślałam do tej pory o jakiejś wspólnej nucie. Dziękuję! |
dnia 07.01.2022 23:15
Maciej Sawa - i mnie wiersze potrafią uszczęśliwić. Czasem, gdy spotkam taki wiersz, aż kręcę głową "sama do siebie", jakby z niedowierzania, a kręcąc głową nie spuszczam z oka słów. Tak jakoś. |
dnia 07.01.2022 23:19
Grain, zamieniłeś słowo "świat" na "światło". Łąka, która "pada" na coś jak promień słońca albo księżyca, albo świetlista , rozległa plama. Fajne to. |
dnia 07.01.2022 23:21
aleksanderulissestor - no to jestem z siebie dumna. |
dnia 07.01.2022 23:21
Dokonałem oczekiwanej korekty wersyfikacji. Pozdrawiam Autorkę i Czytelników. |
dnia 07.01.2022 23:31
marguerite - wiersz rzeczywiście powstał pod wpływem silnego wrażenia, jakie zrobił na mnie widok późnosierpniowej, czy wczesnowrześniowej, ciemniejącej łąki w zimnym świetle księżyca. Było wyraziście i niespotykanie. Aż się zatrzymałam, żeby zapamiętać szczegóły. Trochę się wtedy bałam! |
dnia 07.01.2022 23:43
Dagny, podoba mi się, jak piszesz o kołysaniu. A skąd się wzięły słowa "łej" i nej"?
Łej to końcówka słowa "białej": bia - ŁEJ.
Nej - to końcówka czarnej: czar - NEJ.
Ja to w puencie przeplatam, zamieniam, daję białej "nej", a czarnej - "łej", żeby bardziej ujednolicić, po-łączyć... "łąkę". |
dnia 07.01.2022 23:50
adaszewski - co wcześniej "wyczute", później przemyślane. Pracowałam tak, jakbym układała krzyżówkę, która już jest ułożona, tylko trzeba ją odkryć. Coś takiego. Chyba. |
dnia 07.01.2022 23:57
Maciej Sawa - to dobre wrażenie. Teren pełen przekwitłych, sztywnych, brunatnych koniczyn, które w świetle księżyca wyglądały jak małe główki, wydał mi się niebezpieczny. Jakby pod trawą i pod tymi niskimi roślinkami, pod gęstwiną, tkwiła taka siła, że wszystko to mogło się nagle podnieść, stać się ścianą, ogarnąć mnie sobą. Było strasznie. I odludnie. A to jeszcze bardziej robiło mnie bezbronną. Tak się czułam. Dziwnie.. |
dnia 08.01.2022 00:13
michalok, napisałeś poetycko i mocno. Dziękuję za wczytanie się. Ja teraz się wczytuję w Twoje słowa.
A co do pytania "Skąd u łąki liście jej własne" - odpowiem. Otóż, liście są z każdego źdźbła trawy. Zanim zabrałam się za pisanie, patrzyłam sobie na zdjęcia traw, przeczytałam też w słowniku co tam jest pod hasłem "trawa", obejrzałam rysunek - schemat, z opisem.
Ludzie mówią na trawę po prostu - trawa, a mało kto wie, że każde jej źdźbło porastają liście. Wąskie, podłużne liście. To znaczy wiemy to. Lecz nie używamy powszechnie tej nazwy. "Liście na źdźble wyrastają naprzeciwlegle"- taki opis można znaleźć... Łąka to miliony liści! |
dnia 08.01.2022 00:17
jaceksojan - śnieg i lód, bo padało kilka dni. Dzięki za energetyzujący komentarz! Idę spać z uśmiechem. Dobranoc. |
dnia 08.01.2022 00:21
Dziękuję moderatorowi4 za pomoc. Teraz zapis jest jak trzeba. |
dnia 08.01.2022 01:29
Jako botaniczny analfabeta pozwalam sobie myśleć że trawa źdźbła a czterolistna koniczyna listki ma. Jakbym poprosił liść koniczyny to listek by mi nie darował. Stąd mój dylemat. Natomiast jak pisałem o tym to nie w ramach zarzutu absolutnie tylko tak sobie połechtałem ego analfabety moje śliczne. Niech łąka łaczy nas liściem trawy. Przy okazji korzystając z twojej atencji r w zadusznym jadąc ambulansier1; nie kompiluje mi się wizualnie. No wiem mam niedociągnięcia. Ukłony. |
dnia 08.01.2022 08:20
wróciłam, bo wiersz mnie intryguje. Bardzo. O pokazywaniu i pokaraniu (pokaże i pokarze - jakież podobne w brzmieniu, a jak różne semantycznie) już wspomniałam. Piknął mnie jeszcze "kożuch" i "korzuch" - w niektórych językach słowiańskich (i w starocerkiewnym) "k'rza" (kierża, kierza - nie mam klawiatury, żeby zapisać z uwzględnieniem jerów czy inszych półspólgłosek) - to skóra. Podobnie - jak kożuch - też skóra. A łąka "jak kożuch" i "jak korzuch" - to łąka w skórze, łąka - jako osobny byt, jak stworzenie skórą pokryte? W moim odbiorze - pięknie to wszystko "migocze". Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz o te wariacje na temat. Z uśmiechami |
dnia 08.01.2022 12:52
Ewo, ale miło czytać, że wiersz zaintrygował. Dziękuję. I dobrze zauważasz, jest tu trochę zabawy słowem, a początek wiersza łączy się z moim upartym robieniem pewnego błędu ortograficznego. Zawsze robiłam błąd w słowie "kożuch". Pisałam je tak: "korzuch". Bo wyobrażałam sobie futro owcy. A futro jest zmierzwione jak "rz", nie zaś uporządkowane i sztywne jak - jakieś takie oficjalne - "ż".
I od tego błędu ortograficznego wyszłam, bo dla mnie to nawet ciekawa, osobista rzecz.
Wywrócony na drugą stronę kożuch (okrycie zimowe, baranica) wygląda jak łąka, a łąka r11; oczywiście r11; jak kożuch.
Lecz wszystko przez "rz", ze względu na wygląd. Sierść. Źdźbła.
"Rz" można - teoretycznie - rozerwać, rozdzielić, bo składa się z dwóch liter, więc ten "błąd" jest jak luźne nici, jak wybrakowanie, niebezpieczeństwo.
Błąd jest jak śmierć.
Korzuch staje się "błędem porwany rwany poszarpany biedny", bo dotyka go śmierć.
Umierająca w milczeniu, postrzępiona łąka.
Dzika, zatrważająca cisza i setki malutkich główek, to mnie pewnego razu "wzięło". Taki widok.
Zastanawiałam się, jak go opisać. Jak zrobić ukłon w stronę każdej koniczynki, każdego źdźbła. Zaznaczyć, że w świetle księżyca nie ma koloru zielonego. Jak opowiedzieć o zbiedzonych główkach. Opisać ich drogę życiową (Łej, i "My Way", czemu nie, to takie popularne skojarzenie. I rozliczenie, pełne żalu odchodzenia, bronienia się: nie... nie... Nej, nej, nej...
Tak myślałam. A noc była jakby ambulansem dla moich myśli, niosła mnie, niczym karetka pogotowia, przez tę łąkę, gdy po niej szłam.
"I spojrzenie zgniecione masz a liście twoje/ jakby nocą w zadusznym jadąc ambulansie/ nieszczęścia wiją". Te nieszczęścia - pożegnania, umierania, odchodzenia, także traw, także koniczyn, z których część posiadała zapewne cztery listki. Lecz już po nich. Nej jak jęk.
Najwięcej kłopotu miałam z dwiema ostatnimi strofeczkami.
Kilka wersji "spisałam" (bo przecież w "spisie śmiertelnym"), a później wybrałam najprostszą konstrukcję:
czarnej koniczyny
koniczyny białej
czarnej koniczyny
łej
białej koniczyny
koniczyny czarnej
białej koniczyny
nej
Ewo, piszesz: A łąka "jak kożuch" i "jak korzuch" - to łąka w skórze, łąka - jako osobny byt, jak stworzenie skórą pokryte?
Może tak być. |
dnia 08.01.2022 12:59
michalok, bo tak jest. Tak, jak piszesz: "trawa źdźbła a czterolistna koniczyna listki ma". Twój komentarz wprawił mnie w dobry nastrój. I Tobie takiego życzę, na całą resztę dnia. |
dnia 08.01.2022 19:49
Małgorzato, miło Cię znowu czytać, tym bardziej, że widzę tu eksperymentowanie z yang i jin oraz Lęśmianowe echa... Pozdrawiam. |
dnia 10.01.2022 16:59
Witaj, silva. Mnie też miło Ciebie zobaczyć po dłuższej przerwie. |
dnia 10.01.2022 18:00
Łej, trochę na ludowo, nieco romantycznie. Niezły związek, polskiej literaturze już przecież znany. Tu brzmi świeżo, nej. Pozdrawiam |
|
|