Grube krople waliły w blaszany parapet,
wygrywając melodię z partytury zmierzchu.
Przytulasz się i mówisz, że to niebo płacze
i nie wiatr pędzi w górze, ale Stwórca westchnął.
Do okien zastukały zziębnięte gałęzie,
zostawiając na szybach przemoknięte liście.
To wiadomość, że jesień niedługo przybędzie,
wkrótce chłodne poranki i wieczory przyśle.
Godzimy się na siebie, zawsze i na wszystko;
czytamy tuż przed zmierzchem w swych otwartych dłoniach
zapowiedź przyszłych zdarzeń, czując ciepłą bliskość,
gdy oddechy się zbiegły w rytmiczny konsonans.
Wśród stygmatów przecięcia nienazwanych linii
drzemie długa opowieść, którą zbudzi dotyk.
Popłynie pod palcami. Nigdy nie skończymy,
bo przed nami czas długich i jesiennych nocy.
|