Dni mojego dzieciństwa przekładam na wiersze
dolina rzeki Czarnej
maki, rumianki, kaczeńce
wiatrem kołysane
Diablą Górą osłonięte
kłaniaj się córko kapliczkom
odmawiaj pacierze
odmawiam, mateńko - twoje rady we mnie
dojrzałe lato snop kłosów daje
mama z tych kłosów
bochen chleba wyczaruje
dzieciństwo jak dobroć
jak wspomnienie wiosny
kwitnąca łąka, motyl, ślimak, żaba
ważek co niemiara
i dom, co miłością jak chlebem karmił
spisuję to, co było piękne w małych latach
lubiłam chodzić na strych
dotykać suszonych bukiecików
dzieło babci Antosi
piołun, dziewanna, bratek polny
mnie idzie o to, aby się nie dać
przeczekać jesienną szarugę
poskromić to, co w pamięci zawodzi
szemrze bezsenną nocą
Dodane przez Irena Plucińska
dnia 26.03.2021 23:17 ˇ
7 Komentarzy ·
213 Czytań ·
|