siedziałem przy szkicowniku nierefundowanej liryki
pociągniętych kredką brwi malowanki
przerysowanych ust
w zwiewnej spódnicy odeszła wolniej niż młodość
obok pylił lipiec na niechwytny instrument pierś karmiącej
aż nadpłynęła jak dawno niewidziany wycieczkowiec
ze starych parowców łopatkowych
z wnukami od wielkiej łachy
w ostatnim zbliżeniu okularów
pomyślałem pokrzywowym sercem
że odebrała i je jakiemuś jedynkowiczowi
za improwizację na organy rozrodcze
Dodane przez Grain
dnia 08.01.2021 16:13 ˇ
5 Komentarzy ·
290 Czytań ·
|