I
pamiętasz byliśmy tam sami, tak myśleliśmy.
pomiędzy deskami starej podłogi zasypiał czas,
skrzypiał śmiech. w czerwonej cegle ścian
odbijało się echem kilka martwych westchnień, gra cieni.
z każdym pocałunkiem nie zamkniętych oczu,
stawaliśmy się coraz bardziej martwą naturą w zamku
pośród złoconych ram.
II
wracam do naszych dwunastu nieudanych wycieczek.
kamienie na ścieżkach były ostre jednak nie kaleczyły
uronionych łez. w zieleni uciekałem rozmowie
grając melodię na trawie, łąkom ułożonym ospale.
tam oddawałem pokłon twojej piersi, nabijałem urazy
na pal zapomnienia. rozbierałem niebo
odwrócony twarzą do słońca.
III
teraz gdy patrzysz na mnie, tylko w odbiciu,
rażę nagą skórą pustki. biegam pomiędzy lustrami
wyciągając dłonie do istnienia. gdzieś na powierzchni
nie odkrytych konstelacji jest nasze miejsce,
a wielkie teleskopy, przybliżają niezapisane listy,
niewywołane fotografie.
czy istniejesz
Dodane przez Dawid Drapisz
dnia 02.11.2020 20:17 ˇ
8 Komentarzy ·
317 Czytań ·
|