,, wypłynąłem na powierzchnię szamba oceanu
łódź nurza się w odchodach pośród smrodu brodzi
w falach tłustych gówien wśród gnoju powodzi"
i oto ujrzałem
wyspę czarną z hałdy węgla
a na niej antracytowy wulkan
w kształcie niebiańskiej świątyni
który wyrzucał z siebie czarne chmury
i oto zobaczyłem
mgłę czarną spływającą z wierzchołka
pędziła niby lawina śnieżna
i pełzała w nieznane przestrzenie
jak macki krakena które był czarnymi wężami
i oto usłyszałem
jęki modlitw przekleństwa błagania
niosły się echem wśród czarnego pyłu
a on je tłumił cząsteczkami czarnymi
i pochłaniał wszystkie inne co świeciły
i oto widziałem
pośród ciemności czarne tłumy
a nad nimi latały wiedźmy i czarownicy
na czarnych miotłach w czarnych szatach
które wrzeszczały jak opętane demony
i oto ujrzałem
największe tłuste czarne gówno
przebrane w czarne szmaty w kształcie
kurduplowatego człowieka i ono wydawało
rozkazy i polecenia mniejszym czarnym gównom
i oto obudziłem się
włączony ekran telewizora ukazał mordy
czarnych upiorów co wrzeszczały przeraźliwie
aż trzęsła się czasoprzestrzeń wszechświata
a ich słowa były czarniejsze niż czarne dziury
pomyślałem
k... ja p...
i umarłem
Dodane przez Ojciec Przekręt
dnia 30.06.2020 16:05 ˇ
4 Komentarzy ·
343 Czytań ·
|