czytałem o niej na blogu Boga, tej wietrznej
istoty. był tam też apokryf o facecie co chodził
po wodzie, spadł z jej krawędzi i wszelki
duch po nim zaginął.ale nie o tym jest
ta piosenka. jest o jej fotografii z
obcym facetem, nielegalnie przeszmuglowanym
przez granice zdrowego rozsądku. to jest
chore, żeby łamać kość obleczonych w
mięso obietnic, złożonych na
klęczkach przed majestatem trawy.
ta zdrada to byłby majstersztyk gdyby nie krzyki
dziecka, które jak poltergeist rozbija talerze,
wypruwa żyły przewodów z milczących w tej
scenie, ścian. roztrząsa nieistotne niuanse przyczyn
i skutków tej powodzi w waszych podzielonych pokojach
rozwodzi się nad każdym szczegółem, obraca
w małych rączkach te wszystkie drobiazgi,
jak slajdy z projektora niepamięci. tnie to, co On
złączył i przestaje się odzywać do tych
wszystkich ojców i synów, ciotek, sióstr w za ciasnych
habitach, z miękkimi sercami stolic,bulwarów i placów.
podnosi słuchawkę.milczy do niej.
Dodane przez Freewind
dnia 14.04.2020 22:56 ˇ
6 Komentarzy ·
303 Czytań ·
|