nigdy dosyć widoku wschodzącego słońca
świeci powietrze ziemia i woda
rozsypane kolory zorzy malują obłoki
urodzaj zachwytu - zdziwienia - radości
czas najbardziej święty
rozkojarzone myśli
rozkołatane serce i wielkie milczenie
zdumionym wzrokiem wodzę
od drzewa do drzewa -
stoją zaklęte
owiane mgiełką tajemnicy
na łące panoszą się barwne pierścienie
kołyszące się w kroplach rosy
promyki świec rodzą się w stawie
wiążą niebo i ziemię
drgającym światłem i cieniem
ćwierka wróbel
przenika lot motyla
oczy blisko obrazu - w obrazie oczy
dźwięki wołaniem - pieśnią - muzyką
ćwiczę się w patrzeniu i słuchaniu
w krajobrazie słońca istnienie i przemijanie
sposobna chwila by z potrzeby zdziwienia
własnymi słowami wymówić milczenie
tę migotliwą gamę kolorów spiąć w całość
wybrać wielkość z tej pulsującej tkanki chwili
żyć więcej - uwierzyć w potęgę słowa
patrzę coraz uważniej -
twórczość która działa na wyobraźnię
sztuka stworzona z niematerialnego świata
rządzi się swoimi prawami - nie potrzeba ekspertów
swoim pięknem obroni się sama
uczestniczę w cudzie
szepczę dziękczynienie
wpisuję się w nadzieję nabrzmiałą od treści
wschodzące słońce
- czas najbardziej święty
Dodane przez Irena Plucińska
dnia 27.03.2020 21:25 ˇ
4 Komentarzy ·
265 Czytań ·
|