Gorąca łąka szeleści świerszczem,
pobrzęka dźwięcznie muszym brzęczeniem,
chmury zbłąkane straszą nas deszczem,
kwiaty rozsiane kuszą pragnieniem.
W cieniu obłoków cisza motyla,
miękkim powiewem trawy rozchyla
i w rozczesane łąkowe włosy
misternie wplata złotawe kłosy.
Słoneczny spokój, góry przymglone,
pokryte lasem, zielonym gontem.
Skoszone stoki w owce upstrzone
wchodzą do nieba nad horyzontem.
Duszność gorąca otula głowę,
parność z mozołem w senność się zmienia.
Ciężkie powieki ciążą w alkowę,
na wagę złota drobina cienia.
Sen ptakiem kołuje, wolno opada i czuję
jak budzi w duszy smutek śmiertelny,
wbity jak drzazga kryształ igielny,
tkwiący głęboko tyle lat z rzędu,
koszmar ciągnący na skraj obłędu.
Dodane przez Stretch
dnia 22.12.2019 04:57 ˇ
3 Komentarzy ·
520 Czytań ·
|