Zbierała łzy do szkatułki serca.
Modliła do prywatnego Boga,
prosiła o jeszcze jedną dobrowolną śmierć.
Sprzedała wszystkie marzenia
po zbyt niskiej cenie.
Serce wybiegło na spotkanie nocy
i już nie wróciło.
Ostrożnie podchodziła do pragnień,
uprzedzona, że mogą być narowiste.
Z miłością nie było jej do twarzy,
usiłowała schwytać cień samotności.
Na jej rękach umierał sen,
nie było nadziei.
Choć przyszłość mijała się z prawdą,
wybierała świadome kłamstwo.
Ranę, która się nie zabliźni.
Znów spotkała śmierć,
była w wyśmienitym nastroju.
"Pożycz mi jeszcze jeden sen,
a wszystko ci wybaczę" - mówiła
do zielonych oczu kostuchy.
Ta jednak uroniła kolejny uśmiech
i udała na poszukiwania.
Wybiło południe, pora zacząć życie od końca.
Skreśliła z listy kolejne nazwisko,
które przestało jej się podobać.
Choć zaciekle marzyła,
życie było przeznaczone komuś innemu.
Gdy zgasło światło, zobaczyła świat w pełnej krasie.
Próbowała uwierzyć, że Bóg należy do niej,
ale w porę się obudziła.
Dodane przez KatarzynaAnna
dnia 14.11.2019 08:30 ˇ
9 Komentarzy ·
640 Czytań ·
|