W jasny promyk Twego uśmiechu
wcałuję się długo i bez pośpiechu.
Smakować będę owoc Twój skryty
najsłodszy, nieziemsko jak u Afrodyty
miłosnej bogini skąpanej nektarem
gorączkowych pragnień i pożądań żarem.
Aż świat nam zawiruje, ugną się kolana
odlecisz jak motyl, rozkosznie pijana
niesiona ku niebu gorącym podmuchem
z każdym oddechem, delikatnym ruchem.
Coraz mocniej wbijasz palce w moje ciało
w rozkoszy i bólu wszystko się zmieszało
rozkładasz skrzydła, bez wiatru szybujesz
każdą cząstką ciała w złączeniu wibrujesz.
Czas zanikł na chwilę i uleciał...
W nicość.
Powrócił, znużony, niosąc błogą sytość.
Zasnęłaś jak motyl w ukwieconym gaju
ja u stóp Twoich jak bram naszego raju
czuwam, bo wiem jak niewiele trzeba
by zniknął jak sen Twój dar dany mi
z nieba.
Dodane przez Stretch
dnia 22.07.2019 22:01 ˇ
3 Komentarzy ·
679 Czytań ·
|