brudzę palec powietrzem tuląc na ustach roztańczone światło
przekręcam się jak igła kompasu
któremu północ wstawiła ciemność do źrenicy
i podnoszę z ziemi rozprószony popiół
ja jestem Magnesem który rzeźbi Feniksa z bruku
wzlatuje nad Kraków z siłą i pocałunkiem tysiąca kruków
otwieram usta bezwiednie tak, jak w objęcia powietrza oddaje się ptak,
naciskam palcem twoją głowę
podnoszę brodę
dotykam słowem
jak zmartwychwstali ludzie
skrzydłami uderzasz w powietrze
słońce wyciąga do ciebie rękę a ty idziesz w morze
walecznie
gaśniesz, wplątując się w oddech wiatru
on tobą sypie jak ziarnem
pozwala Ci zasnąć
ja podnoszę dłonie w górę
rozpędzając kompas
ja magnesem rzeźbię z pyłu
twoją płonącą
postać
Dodane przez raphaelism
dnia 13.09.2007 20:34 ˇ
8 Komentarzy ·
766 Czytań ·
|