Żegnaj.
Nadszedł już czas
rozważań sztucznych,
sztucznego piękna
tak uwielbiony przez ludzi prostych,
przez ludzi głupich
tych którzy boją się większych emocji,
ciebie się boją panicznie.
Teraz gwiazda wewnątrz pusta,
bezmyślnie zawsze radosna
rozsieje bezpieczne szczęście.
Nikt się nie skaleczy.
Ale Ty wcale nie odeszłaś,
jesteś
wszędzie
za każdym przedmiotem,
za każdym stworzeniem
w skrytych kątach gęsto od ciebie.
I wraca twój czas,
zwiastuje cię cisza.
Gwiazda ze strachem w pośpiechu umyka.
Czuć twój chłodny oddech,
czerń sukni powoli wypełnia powietrze,
aż wszystko zakryje.
Z sklepienia wystrzela twych palców smukłych
poświata blada,
wskazując drogę przez czarny jedwab.
Wtem twe tęskne łkanie
rozlega się wkoło
i dławi wrażliwych na twoje cierpienie
tych, którzy uciekać przed tobą już nie chcą
im szepczesz swą pieśń melancholii do następnego świtu.
|