Na piętrze najniższym nieba
przesytu wilgoci weba
coraz, to niżej się toczy,
by deszczem światy zamroczyć.
Najpierw wśród dymów warkoczy
dachom zaświecą się oczy,
a potem, niczym po schodach,
po liściach popłynie woda.
Nim zmarszczy lustro kałuży,
wilżą latarni blask znuży
i pełen chłodu zastoin
powietrze będzie dżdżem poił.
Mgląc się, jak duch godzinami
szyby zamruży kroplami.
Gdy każdej krągłość wymuska
przepadnie we mchu poduszkach.
poprawiony
Dodane przez ela_zwolinska
dnia 07.01.2019 23:10 ˇ
6 Komentarzy ·
550 Czytań ·
|