Nie chcąc nic wiedzieć, ani rozumieć
utknęło niebo w czczej bezzadumie.
Po epicyklach i dyferensach
kołuje cisza, wszystkich największa.
Dalej, w domenie sfery gwiazd stałych
wieczność pasjanse stawia, kabały.
Tajemnic strzeże, zerka ukradkiem,
by ich astrolog nie zgadł przypadkiem.
Jednak uczony, szelma uparty,
ciekaw był poznać skrywane karty.
- Czekać nie warto- pomyślał sobie-
bo życie mnie, nim coś się dowiem.
Nocą, gdy Księżyc świecił rogalem,
zawołał- Panie Twardowski, halo!
Pomóż mi acan odkryć zagadkę,
bym horoskopy pisać mógł łatwiej.
Szlachciura na to- Ja nie dam rady.
Sto lat tu siedzę, wzrok mam już słaby.
Winieneś wiedzieć, skoroś uczony,
że horoskopy, to są androny.
Dodane przez ela_zwolinska
dnia 01.01.2019 19:29 ˇ
14 Komentarzy ·
557 Czytań ·
|