Klinami rozwarstwiali skałę
zważając, by jej nie pokruszyć,
gdy w oczach wciąż salto mortale
druha na stoku tejże głuszy.
Wiele tygodni z dłutem w dłoni,
zawsze wpisanych w zdrowia limit,
aby wśród lilii czy piwonii
móc ujrzeć blask Świętej Rodziny.
W epoce blichtru PGR ów,
elity, pod sowieckim butem,
wprawiały w ruch wajchy od sterów,
monolit przemieniając w tłuczeń.
Dziś na kolanach ludzie młodzi
czyszczą w skupieniu puzzle. Wieszczę,
że docelowo chcą złagodzić
spoiwem wydźwięk słowa bezsens.
Dodane przez jacekjozefczyk
dnia 23.12.2018 01:00 ˇ
4 Komentarzy ·
707 Czytań ·
|