Jeszcze przedwczoraj mknąc niedościgła
rozpościerała przeźroczy skrzydła,
na zmarszczkach wiatru słońcem zmierzwionych
barw przybierając różne odsłony.
Przed chłodnym nocą cienia strumieniem
na parapecie miała schronienie.
W cieple od szyby, owadzim raju,
sen na nią czekał na okna skraju.
Gdy słońce tliło się wśród traw suchych
zadowalały ją dnia okruchy.
Dzisiaj została; skrzydła złożone,
jak pomnik zimna, okryta szronem.
Dodane przez ela_zwolinska
dnia 24.10.2018 12:51 ˇ
14 Komentarzy ·
571 Czytań ·
|