Dziwne to chwile
gdy będąc sam. Ze sobą
rozmawiam- niby
z drugą osobą.
I on/ja (rozmówca)
przez na co dzień argumenty
obce mi,
przedstawia
w mej logice skryte błędy.
Ukazać by usunąć
chce psychiki bzdety
lecz podważa rzeczy też
inne niestety.
Nikt nigdy
tak jak ja,
w chwilach tego rozszczepienia.
nie nabijał się że starań
mych czegoś stworzenia.
Każdy z takich sporów,
zwłaszcza od przeciętnych dłuższy
sprawia, że nie wiem
jaki ruch mój byłby słuszny.
Żadnej ze stron Bóg w niebie
racji nie zdoła przyznać.
A ja wskazać mam siebie,
lub siebie. Kto ma wygrać?
Mówicie:
wsłuchując się w wnętrze
odpowiedzi znajdziesz w sobie.
Ja znalazłem pytanie: ,,co robić?",
skutkiem czego nic nie zrobię.
|